Ukraina i jej droga do NATO

Prezydent Petro Poroszenko zapowiedział przeprowadzenie referendum w sprawie wstąpienia kraju do Sojuszu, wiedząc że nikt tam nie czeka na Kijów z otwartymi ramionami.

Aktualizacja: 04.02.2017 11:03 Publikacja: 02.02.2017 16:18

W 2014 r. w naszym parlamencie Petro Poroszenko prosił o wybaczenie słowami polskich biskupów. Nawet

W 2014 r. w naszym parlamencie Petro Poroszenko prosił o wybaczenie słowami polskich biskupów. Nawet takiego gestu nie uznano w Warszawie za wystarczający.

Foto: AFP

- Nasze elity polityczne świetnie rozumieją, że czeka nas bardzo daleka droga, ale referendum ma przede wszystkim na celu uczynienie nieodwracalnym zachodniego kierunku ukraińskiej polityki – powiedział w rozmowie z „Rzeczpospolitą” kijowski analityk Ołeksij Melnyk.

- Cztery lata temu tylko 16 proc. Ukraińców popierało ideę wstąpienia do NATO, obecnie aż 54 proc. – powiedział Poroszenko w wywiadzie dla „Berliner Morgenpost” tłumacząc dlaczego chce przeprowadzić referendum.

W szczytowym okresie wojny z Rosją, w grudniu 2014 roku ukraiński parlament zniósł ustawowy zakaz przynależności kraju do sojuszów wojskowych. W 2015 roku Poroszenko dwukrotnie oficjalnie zapowiadał, że na Ukrainie odbędzie się referendum w sprawie przystąpienia do NATO. Nie podawał żadnej konkretnej daty, ale uważał, że głosowanie musi poprzedzić 6-7-letni okres, w czasie którego zarówno cały kraj, jak i jego armia będzie się przygotowywała do członkostwa w Sojuszu.

Dotychczas jakiekolwiek próby zbliżenia Kijowa z NATO wywoływały gwałtowne reakcje Moskwy, począwszy od 2008 roku, kiedy to rosyjski sprzeciw zablokował zaproszenie Ukrainy przez Sojusz. Obecnie jeszcze doszła kolejna niewiadoma w postaci nowego prezydenta USA i jego ekipy. Nadal nie wiadomo, jakie stanowisko zajmą oni wobec wojny na Ukrainie i aspiracji Kijowa.

- Dochodzą nas niejednoznaczne, sprzeczne sygnały z Waszyngtonu. Ekipa nowego prezydenta prezentuje pełny wachlarz poglądów na naszą wojnę. Mogę jedynie stwierdzić, że jej część opowiada się za tym, by stawić Rosji zajadły opór i zmusić ją tym samym do respektowania znów prawa międzynarodowego – powiedział Melnyk.

Jednak na razie poglądy Waszyngtonu jeszcze się nie skrystalizowały, co jednocześnie ma wpływ i na europejskich sojuszników USA oraz organizacje międzynarodowe. W czwartym dniu zajadłej bitwy o Awdijewkę amerykański departament stanu, szefowa europejskiej dyplomacji Federicka Mogherini, przedstawiciele NATO i europejscy politycy wzywali jedynie do „natychmiastowego przerwania walk”. W Kijowie natychmiast zwrócono uwagę, że w tych oświadczeniach nikt nie nazwał agresora, a obie strony konfliktu traktowane były jednakowo.

W czwartek nastąpił niewielki zwrot. Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg wezwał Rosję, by wykorzystała „swój znaczący wpływ” na separatystów i zmusiła ich do przerwania ataków. Z podobnym oświadczeniem wystąpił przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk. Jednocześnie jednak „Wall Street Journal” poinformował, że Sojusz zrezygnował ze spotkania z ukraińskimi dyplomatami w sprawie obrony antyrakietowej. W sąsiadującej z Ukrainą Rumunii, w bazie Deveselu, rozmieszczone zostały antyrakiety. Ich ewentualne starty i zestrzeliwanie wrogich pocisków może doprowadzić do tego, że odłamki spadną na ukraińskie terytorium. Ten właśnie problem NATO chciało rozwiązać na spotkaniu z Ukraińcami. „Sojusz nie chce jednak prowokować Rosji (i dlatego zrezygnował ze spotkania)” – napisał „Wall Street Journal”. Dodatkowo część urzędników z kwatery głównej sonduje możliwość wznowienia jakiejś współpracy z Moskwą uważając, że Donald Trump niedługo zażąda tego od sojuszników.

Ale nie przeszkodziło to w rozpoczęciu w środę dużych manewrów natowsko-ukraińskich w zachodniej części Morza Czarnego. „Mamy nadzieję, że manewry przejdą w spokojnej atmosferze i bez żadnych wyzwań pod adresem Rosji” – powiedział rosyjski minister obrony Siergiej Szojgu. Jednocześnie zapowiedział, że będą one „dokładnie śledzone”.

Wszelkie próby przygotowania nowej polityki Sojuszu wobec Rosji zamarły po wybuchu walk na Ukrainie. – To jest barbarzyństwo. Kto w takiej sytuacji ośmieli się mówić o zniesieniu sankcji? – pytał Poroszenko w Berlinie. Kijów doskonale orientuje się, że nie tylko NATO, ale i Unia Europejska przejawia chęć pogodzenia się z Moskwą. Nie jest nawet jasne, czy latem uda się po raz kolejny przedłużyć ich działanie.

- Z naszego punktu widzenie byłaby to katastrofa. Zdajemy sobie jednak z tego sprawę, że może będziemy musieli działać i w takiej sytuacji (bez sankcji na Rosję - red.). Napięcie wtedy wzrośnie kilkakrotnie – powiedział Melnyk.

- Nasze elity polityczne świetnie rozumieją, że czeka nas bardzo daleka droga, ale referendum ma przede wszystkim na celu uczynienie nieodwracalnym zachodniego kierunku ukraińskiej polityki – powiedział w rozmowie z „Rzeczpospolitą” kijowski analityk Ołeksij Melnyk.

- Cztery lata temu tylko 16 proc. Ukraińców popierało ideę wstąpienia do NATO, obecnie aż 54 proc. – powiedział Poroszenko w wywiadzie dla „Berliner Morgenpost” tłumacząc dlaczego chce przeprowadzić referendum.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Charles Michel wyjaśnia dlaczego UE musi się rozszerzać
Polityka
Gruzińska policja brutalnie tłumi protesty. Parlament popiera „prawo rosyjskie”
Polityka
Nowy serbski wicepremier objęty sankcjami USA. „Schodzimy z europejskiej ścieżki”
Polityka
Plany Trumpa na drugą kadencję: Zemsta na Bidenie, monitoring ciąż, masowe deportacje
Polityka
W Rosji wszystko będzie karalne. Nawet przynależność do nieistniejących organizacji
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił