Dlaczego premier Beata Szydło lata CASĄ

MON finansuje przeloty pani premier do domu. Tyle, że wojskowe procedury zakazują wykorzystywania samolotu jako powietrznej taksówki.

Aktualizacja: 21.02.2017 08:32 Publikacja: 20.02.2017 18:17

Samolot CASA na co dzień służy wojskowym (na zdjęciu desant podczas ćwiczeń Anakonda 2016). W weeken

Samolot CASA na co dzień służy wojskowym (na zdjęciu desant podczas ćwiczeń Anakonda 2016). W weekend maszyna wozi panią premier do domu.

Foto: Fotorzepa, Roman Bosiacki

W feralny piątek, 10 lutego gdy doszło do wypadku, premier Beata Szydło przyleciała na lotnisko w Krakowie-Balicach wojskowym samolotem transportowym CASA i przesiadła się do czekającego na nią audi A8 z kolumny samochodów Biura Ochrony Rządu. Przylot premier, która w ten sposób co tydzień podróżuje do domu, jest poza jakimikolwiek standardami transportu najważniejszych osób w państwie – ustaliła „Rzeczpospolita".

Wojskowe samoloty CASA, które wojsko wykorzystuje do szkoleń, transportu broni i żołnierzy np. do Afganistanu, mają główną bazę w Balicach. Premier, prezydent RP oraz marszałkowie Sejmu i Senatu mają do dyspozycji wyleasingowane przez rząd LOT-owskie embraery i śmigłowce oraz oczywiście luksusowe limuzyny BOR. CASA nie znajduje się w wykazie środków transportu powietrznego dla najważniejszych osób w państwie. Choć może nim lecieć VIP w związku z wykonywanymi obowiązkami służbowymi, np. jeśli wizytuje z szefem MON miejsca objęte działaniami wojennymi.

– Lot wojskowym samolotem w ramach powrotu do domu jest naruszeniem procedur – ocenia w rozmowie z „Rzeczpospolitą" Tomasz Siemoniak, minister obrony narodowej w rządzie PO–PSL. Zapewnia, że nie pozwolił sobie na to żaden VIP w czasach, gdy on był ministrem. – Kilka samolotów CASA jest wytypowanych do lotów HEAD, ale w związku z wykonywaniem zadań służbowych, a nie jako taksówka podniebna dla polityka – podkreśla Siemoniak.

Zapewnia o tym także Bogdan Klich, minister obrony za czasów premiera Donalda Tuska. Aby CASA wykonała lot z panią premier, musi być zgoda MON, a dokładnie Inspektoratu Sił Powietrznych Dowództwa Generalnego Sił Zbrojnych.

Lot musi wypełniać „Instrukcję organizacji lotów oznaczonych statusem HEAD w lotnictwie Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej". Instrukcję z 2009 r. nowelizował minister Siemoniak w styczniu 2013 r. Taki lot, który musi mieć status lotu HEAD (dla wszystkich maszyn), to bardzo skomplikowane i kosztowne przedsięwzięcie. Musi się np. za każdym razem odbyć komisyjny oblot trasy tym samolotem oraz samolotem zapasowym, przy czym tzw. gotowość zachowuje on tylko przez 72 godziny. Lot HEAD wymaga też, by lista pasażerów była podana 24 godziny wcześniej, BOR jest zobowiązane za każdym razem sprawdzić lotnisko. Piloci muszą mieć odpowiednią ilość godzin wylatanych na tym typie samolotu (np. pierwszy pilot powinien ich mieć co najmniej 250). Czy te wymogi były spełnione?

– Niestety, nie udzielamy żadnych informacji na temat lotów HEAD – odmawia odpowiedzi na pytania „Rzeczpospolitej" w tej sprawie ppłk Marek Pietrzak z Dowództwa Generalnego Sił Zbrojnych.

Wojskowy lot jest też poza cywilną kontrolą – zgłoszenie trafia wyłącznie do Centrum Operacji Powietrznych MON.

W 2011 r. „Wprost" napisał, że premier Donald Tusk w ciągu czterech lat rządzenia wylatał ok. 6 mln zł, podróżując w piątek do domu w Sopocie: 175 razy, a więc średnio raz w tygodniu. Zrobiła się z tego polityczna burza, w której efekcie Tusk przesiadł się do BOR-owskiej limuzyny lub latał samolotem rejsowym jak zwykły pasażer.

W 2010 r. ówczesny minister obrony narodowej Bogdan Klich podał oficjalnie, że godzina lotu CASY (paliwo, amortyzacja maszyny) kosztuje 5,7 tys. zł. To nie wszystko – trzeba do tego doliczyć komisyjny lot maszyny i jej zamiennika, a więc koszt należy pomnożyć razy trzy w jedną stronę. Beata Szydło CASĄ wraca także z weekendu, więc średni koszt wykorzystania tej maszyny w dwie strony wynosi ponad 34 tys. zł.

Tyle, że rząd leasinguje 2 samoloty od LOT-u. Koszt wypożyczenia na 4 lata to ok. 140 mln zł. Tak też korzystanie przez premier z wojskowej CAS-y podraża całościowy transport VIPów.

W ubiegły czwartek zapytaliśmy Rafała Bochenka, rzecznika rządu, m.in. o to, czy premier, wracając na weekend do domu, często korzysta z samolotów CASA, które stacjonują w Balicach, i z jakiego powodu nie korzysta z rządowego embraera lub śmigłowca, które są do dyspozycji. Kancelaria Premiera nie odpowiedziała na nasze pytania.

W feralny piątek, 10 lutego gdy doszło do wypadku, premier Beata Szydło przyleciała na lotnisko w Krakowie-Balicach wojskowym samolotem transportowym CASA i przesiadła się do czekającego na nią audi A8 z kolumny samochodów Biura Ochrony Rządu. Przylot premier, która w ten sposób co tydzień podróżuje do domu, jest poza jakimikolwiek standardami transportu najważniejszych osób w państwie – ustaliła „Rzeczpospolita".

Wojskowe samoloty CASA, które wojsko wykorzystuje do szkoleń, transportu broni i żołnierzy np. do Afganistanu, mają główną bazę w Balicach. Premier, prezydent RP oraz marszałkowie Sejmu i Senatu mają do dyspozycji wyleasingowane przez rząd LOT-owskie embraery i śmigłowce oraz oczywiście luksusowe limuzyny BOR. CASA nie znajduje się w wykazie środków transportu powietrznego dla najważniejszych osób w państwie. Choć może nim lecieć VIP w związku z wykonywanymi obowiązkami służbowymi, np. jeśli wizytuje z szefem MON miejsca objęte działaniami wojennymi.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Polityka
Paulina Matysiak: Lewica nie musi być przyspawana do liberałów
Polityka
Nowe przepisy o cyberbezpieczeństwie. Eksperci: to będzie sąd kapturowy
Polityka
Prawo i Sprawiedliwość bliskie rozłamu? Jarosław Kaczyński zwołał pilną naradę
Polityka
Kto zostanie kandydatem PiS na prezydenta? Michał Kamiński już wie