Ławrow, który udzielił wywiadu amerykańskiemu magazynowi "National Interest" podkreślił, że "nie ma dowodów na to", iż Rosja wpływała na przebieg wyborów prezydenckich w USA, albo ingerowała w kampanie wyborcze w Niemczech czy Francji.

- Przy okazji, czytałem wczoraj, że premier Szwecji robi się nerwowy, ponieważ zbliżają się wybory w które Rosja na 100 procent będzie ingerować - ironizował Ławrow (chodzi o wybory parlamentarne, które odbędą się w Szwecji w 2018 roku; Löfven w styczniu stwierdził, że "nie można wykluczyć, iż Rosja będzie starała się wpłynąć na wynik wyborów"). Następnie Ławrow określił takie obawy mianem "dziecinnych".

- Albo przedstawia się dowody, albo unika się stwierdzeń, za które trzeba się wstydzić - podsumował Ławrow.

W ostatnich kilkunastu miesiącach relacje między Szwecją a Rosją znacznie się pogorszyły - ma to związek z kryzysem na Ukrainie, a także rosnącą aktywnością rosyjskiego lotnictwa w rejonie Morza Bałtyckiego oraz "większą intensywnością działań rosyjskiego wywiadu na terenie Szwecji", o której informowały szwedzkie służby bezpieczeństwa.

W grudniu ambasador Rosji w Sztokholmie zapewniał, że jego kraj nie zamierza zaatakować Szwecji i Szwedzi "mogą spać spokojnie".