Wydawało się, że represje nie powrócą już na Białorusi starającej się poprawić stosunki z Zachodem, przynajmniej w tym roku.
Tym razem na celowniku służb znalazły się niezależne związki zawodowe. W środę przebrani za hydraulików funkcjonariusze Komitetu Bezpieczeństwa Państwowego Białorusi (KGB) na klatce schodowej zatrzymali Hienadzia Fiadynicza, lidera niezależnego związku zawodowego robotników przemysłu radioelektronicznego (REP). W tym czasie trwały rewizje i areszty w mieszkaniach trzech innych działaczy związku. Z wywróconego do góry nogami biura organizacji wyniesiono twarde dyski komputerowe i całą dokumentację.
Jeszcze pod koniec czerwca zwolniono jednak wszystkich oskarżonych w tzw. sprawie Białego Legionu. Kilkudziesięciu opozycjonistom zarzucano przygotowywanie zamieszek i udział w grupie zbrojnej, wobec wielu z nich zarzuty wciąż nie są wycofane. Nie siedzą jednak za kratkami.
Tymczasem w środę rewizja odbyła się też w biurze Białoruskiego Niezależnego Związku Zawodowego w Soligorsku. Miasto to słynie z przedsiębiorstwa Biełaruśkalij, jednego z największych na świecie producentów soli potasowej. Służby wdarły się do mieszkania przewodniczącego związku Mikałaja Zimina oraz sekretarza organizacji.
Związkowcy w Mińsku mieli mniej szczęścia. Komitet Kontroli Państwowej oskarżył ich o przestępstwa podatkowe. Białoruskie służby twierdzą, że organizacja miała rachunek bankowy za granicą, na który wpływały setki tysięcy dolarów. Białoruskie prawo zabrania posiadania zagranicznego rachunku bankowego i otrzymywania wsparcia od instytucji międzynarodowych bez odpowiedniego pozwolenia władz w Mińsku. Działaczom REP grozi nawet siedem lat więzienia. Po przesłuchaniu i postawieniu zarzutów zwolniono przewodniczącego REP Fiadynicza. Z kolei księgowego związku Ihara Komlika skierowano do aresztu śledczego.