Projekty usprawniające funkcjonowanie sądów powszechnych zostały przedstawione rządowi do akceptacji, a projekt ustawy o Sądzie Najwyższym czeka na opinię prezydenta. Solidarna Polska liczy 19 posłów i musi się liczyć z większym koalicjantem. Sami nie wprowadzimy reform, mimo determinacji. Te przygotowane w Ministerstwie Sprawiedliwości, które dotyczyły m.in. Sądu Najwyższego, zawetował prezydent i przeforsował własne zmiany, dziś kwestionowane przez UE. Jeśli chodzi o reformę sądów powszechnych, to cztery lata temu zapadła polityczna decyzja o jej wstrzymaniu do czasu, aż premier Morawiecki uzyska porozumienie z UE. Dopiero niedawno otrzymaliśmy zielone światło do jej ukończenia.
Będzie reorganizacja prokuratury i sądów, a 10 tys. sędziów zostanie poddanych weryfikacji?
Nie ma mowy o żadnej weryfikacji. Reforma zakłada uproszczenie struktury sądów i ich odbiurokratyzowanie. Ponad dwa tysiące sędziów funkcyjnych trafi zza biurek do orzekania w pełnym zakresie. Utworzone mają być punkty sądowych w gminach – także tam, gdzie dotąd nie było żadnego sądu. Projekt zakłada zwiększenie niezależności poszczególnych sędziów i równe szanse rozwoju zawodowego. Każdy sędzia zyska jednakowy status – sędziego sądu powszechnego – i będzie powoływany tylko raz, a nie jak dotąd kilkukrotnie, na poszczególne szczeble w hierarchii zawodowej. To gwarancja większej niezależności od własnego środowiska, Krajowej Rady Sądownictwa czy nawet polityków. Nie będzie niezdrowej rywalizacji o awans.
Polacy źle oceniają funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości pod pańskim przewodnictwem. Według badania CBOS tylko 38 proc. Polaków ma zaufanie do wymiaru sprawiedliwości za rządów PiS. 7,8 proc. Polaków uważa, że sądy za rządów PiS są niezależne.
Niski poziom zaufania do sądów utrzymuje się od dziesięcioleci. Jest konsekwencją zaniechania reformy sądownictwa po 1989 roku. Polacy odzyskali wpływ na władzę ustawodawczą i wykonawczą, wybierając w wolnych wyborach parlament i prezydenta. Ale władza sądownicza pozostała poza demokratyczną kontrolą, ponieważ przyjęto naiwne założenie, że środowisko sędziowskie zreformuje się i oczyści samo. Zaufanie do sądów w ostatnich latach jeszcze spadło wskutek ujawnianych afer z udziałem sędziów, arogancji sędziowskich elit, które ogłosiły się „nadzwyczajną kastą”, i bezprecedensowego politycznego zaangażowania niektórych sędziów przeciw reformom. Z drugiej strony następuje rozczarowanie, że rząd dobrej zmiany akurat w sądownictwie wstrzymał dobrą zmianę. Ubolewam nad tym, że weta prezydenta i polityczne decyzje podejmowane, aby obłaskawić Brukselę, związały mi na kilka lat ręce, blokując kompleksową reformę. Ufam jednak, że nadrobimy stracony czas i dojdziemy do porozumienia w rządzie, parlamencie i z prezydentem.
Wykorzystaliśmy jednak ostatnie lata, aby przeprowadzić w wymiarze sprawiedliwości przynajmniej cyfrową rewolucję. Dzięki niej już co trzecia sprawa załatwiana w sądzie ma postać elektroniczną. Każdy może korzystać z Elektronicznych Ksiąg Wieczystych i elektronicznego Krajowego Rejestru Sądowego – to koniec wypełniania stosów papierowych formularzy. Ułatwieniem są e-doręczenia dokumentów w postępowaniach sądowych. Uruchomiliśmy nowoczesny, powszechnie dostępny w internecie Krajowy Rejestr Zadłużonych. „Sędziego na telefon” z sukcesem zastąpiła odporna na jakiekolwiek naciski losująca maszyna, która wyznacza sędziów do prowadzenia poszczególnych spraw.
Wysiłek włożony w cyfryzację i unowocześnianie sądów zaowocował w krytycznym okresie pandemii. Umożliwił szybkie przejście na prowadzenie zdalnych rozpraw. Odbyło się ich już kilkaset tysięcy.
Czy premier Morawiecki popełnił błąd, negocjując z UE, przez co 36 mld euro z Funduszu Odbudowy po pandemii zostało wstrzymane, a 770 mld zł z unijnego funduszu nie wiadomo kiedy zostanie wypłacone?
Jako Solidarna Polska uważaliśmy i uważamy, że na unijnym szczycie w grudniu 2020 r. należało zgłosić weto zarówno wobec warunkowości budżetu, jak i zaostrzenia polityki klimatycznej. Stało się inaczej. Efekt znamy. Teraz chcemy wspierać taką politykę rządu, która prowadzi do wyjścia z trudnej sytuacji. Potrzebna jest jednak asertywność. Musimy być twardzi, ponieważ Unia rozumie tylko język siły. Uleganie jej to zgoda na kolejne zastawiane na Polskę pułapki.
Co znaczy „twarde działanie”? Blokowanie priorytetów legislacyjnych w PE na 2022 rok?
Przede wszystkim, do czasu aż Unia nie wywiąże się ze wszystkich zobowiązań wobec Polski – blokowanie decyzji wymagających jednomyślności. Trzeba też przygotować się do wstrzymania płacenia przez Polskę członkowskiej składki – dopóki nie otrzymamy należnych nam funduszy.
Przyjmując tego typu taktykę, nie postawimy się poza UE?
Przypomnę Margaret Thatcher, która twardymi działaniami uczyła europejskich partnerów, że Wielką Brytanię i brytyjskie interesy należy szanować. Pozwalając, żeby skakano nam po głowie i łamano wobec nas europejskie traktaty, sami stawiamy się na marginesie Unii.
Kiedy podobne postulaty zgłosił pan w rozmowie z „Financial Times”, premier Morawiecki mówił, że „każdy ma prawo prezentować swoje poglądy”.
W polityce błądzić jest rzeczą ludzką, ale tkwić w błędzie to niewybaczalny grzech. Proszę popatrzeć na ostatnie wypowiedzi pana premiera, który domaga się reformy unijnego systemu handlu uprawnieniami do emisji CO2. Niecały rok temu Janusz Kowalski został odwołany ze stanowiska wiceministra aktywów państwowych, gdy zgłosił niemal identyczne postulaty. To system, który powoduje drastyczny wzrost cen energii elektrycznej i ciepła w naszym kraju.
Premier Morawiecki...
… zgłasza dziś niektóre postulaty Solidarnej Polski, jeśli chodzi o pakiet klimatyczno-energetyczny, z którymi jeszcze niedawno nie było mu po drodze.
Mateusz Morawiecki zastąpił Beatę Szydło w roli premiera, bo miał skuteczniej negocjować z UE. Poniósł fiasko?
Zajmijmy się problemami, które są przed nami.
Może już czas, żeby to Jarosław Kaczyński został premierem?
Mogę powtórzyć to, co zawsze mówiliśmy. Jarosław Kaczyński ma najmocniejszy tytuł, by być premierem obozu Zjednoczonej Prawicy. Jednak decyzję o kandydacie na premiera podejmuje największy koalicjant i nie zamierzam w to ingerować.
Donald Tusk w TVN 24 stwierdził, że kiedy rozmija się pan z prawdą, to „oblewa się takim chłopięcym rumieńcem”...
Chłopięce są takie przytyki. Pokazują, że trafiłem w dziesiątkę, gdy wytknąłem Tuskowi, że przez pięć lat szefował Radzie Europejskiej, ale zamiast wykorzystać swoją pozycję do zatrzymania Nord Stream 2, nic nie zrobił. Za jego lojalność wobec Niemiec słone rachunki płacą teraz Polacy. Nawet Radosław Sikorski mówił kiedyś, że Nord Stream to nowy pakt Ribbentrop-Mołotow.
Krytykował NS2.
Nie słyszałem, by robił to w czasie pełnienia funkcji przewodniczącego Rady Europejskiej. A co najistotniejsze, nie podjął żadnych realnych działań, które leżały w jego kompetencjach, by doprowadzić do wstrzymania drugiej nitki Nord Stream. Wybrał lojalność wobec kanclerz Merkel, której zawdzięcza karierę, kosztem polskich interesów.
To nie spychologia? Nie ma pieniędzy z UE – Tusk. Podwyżki cen energii – Tusk. Zaraz będzie wina Tuska, że część nauczycieli czy policjantów straciła na wprowadzeniu Polskiego Ładu.
Odwołuję się do faktów. W internecie znajdzie pan stronę klamstwakopacz.wixsite.com/klamstwakopacz. Utworzyłem ją w 2014 r., pokazując, jak wzrosną ceny energii, gdy wejdzie w życie mechanizm, na który zgodzili się Tusk i Ewa Kopacz. Zmiany miały wejść z kilkuletnim opóźnieniem. Jeśli pan wejdzie na tę stronę, przekona się pan, że eksperci, którzy dokonali wyliczeń, niewiele się pomylili. Tusk mówił, że to kłamstwo, Platforma próbowała to obśmiać, przekonując, że takich podwyżek przenigdy nie będzie. A są. Niech pan się przyjrzy najbliższemu rachunkowi, który pan dostanie. To naprawdę robota Tuska. W tym samym roku pisałem na łamach „Rzeczpospolitej”, że zmiany, na które wtedy zgodził się polski premier, zmierzają do zastąpieni energii z węgla – gazem. Przestrzegałem przed możliwością szantażu przez Putina Unii Europejskiej i znaczącym zwiększeniem jego sakiewki na zbrojenia. Minęło niespełna osiem lat i to wszystko dzieje się na naszych oczach.
Czy według pana obecność Polski w Unii Europejskiej staje się zbyt kosztowna?
Dla polskiej gospodarki pierwszoplanowe znaczenie ma otwarty rynek europejski, a nie unijne dotacje. Według różnych szacunków unijny pakiet klimatyczny „Fit for 55” będzie nas do 2030 roku kosztować przeszło dwa biliony złotych. Tymczasem na najbliższe siedem lat UE w ramach funduszy strukturalnych przeznaczyła dla Polski 550 mld zł. Jeśli odliczymy od tego naszą składkę – ok. 207 mld zł, to zostanie ok. 350 mld zł. Zestawmy te 350 mld zł od Unii z kosztem, na który będą musieli się złożyć Polacy – dwoma bilionami zł na unijną politykę klimatyczną. Nie trzeba być wybitnym matematykiem, żeby obliczyć, że – delikatnie mówiąc – to się nam nie kalkuluje. Do tego są jeszcze żyrowane przez Polskę unijne kredyty w ramach Funduszu Odbudowy – tego funduszu, z którego Unia nie chce nam samym wypłacić zaliczki. Przypomnę, że SP, przewidując taki rozwój wydarzeń, głosowała w Sejmie przeciwko żyrowaniu tego unijnego długu, który przyjdzie nam teraz spłacać.
Powinniśmy wypowiedzieć pakiet klimatyczny?
Tak. 60 proc. rachunku za prąd dla każdej polskiej rodziny to podatek unijny. Jeśli Polska będzie respektować ostatnio zaostrzone rygory pakietu klimatycznego, to te rachunki drastycznie wzrosną. Będzie to coraz bardziej obciążać gospodarstwa domowe i polskie firmy. Ten haracz, zgodnie z unijnym planem, ma być nakładany na kolejne dziedziny gospodarki, m.in. na transport i budownictwo. Polityka klimatyczna ma też objąć rolnictwo i leśnictwo. To wszystko radykalnie obniży konkurencyjność polskiej gospodarki. Zdaniem ekspertów spowoduje nawet jej zapaść i dotkliwie przełoży się na koszt życia Polaków. Polska będzie najbardziej obciążona konsekwencjami tej polityki, bo to u nas najwięcej energii produkuje się z węgla. Nie da się tego zmienić w ciągu kilku lat.
Czyli powinniśmy skupić się na atomie?
Jasne, ale budowa elektrowni atomowej trwa kilkanaście lat. Tymczasem na Lubelszczyźnie są udokumentowane największe w Europie zasoby węgla kamiennego, o bardzo wysokiej jakości energetycznej. Gdybyśmy przez te kilkanaście lat postawili na węgiel, polski prąd byłby najtańszy w Europie, co dawałoby nam konkurencyjną przewagę i gwarantowało tańsze koszty życia Polaków. Nie wspominając już o powstrzymaniu inflacji i energetycznego szantażu ze strony Rosji.
Pański rząd sprowadza znaczne składy węgla z Rosji.
To rezultat wcześniejszej decyzji o podporządkowaniu się unijnej polityce klimatycznej i zaniechaniu inwestycji w wydobywanie nowych złóż węgla. To można i trzeba zmienić. Czy pan wie, że Japonia właśnie buduje 23 duże elektrownie węglowe!? Mimo że nie ma zasobów węgla. Zakontraktowała jego dostawy w Australii. My też możemy zainwestować w najnowocześniejszą technologię węglową, która nie jest dla środowiska tak szkodliwa. Zresztą wbrew „zielonej propagandzie” polskie elektrownie nie mają nic wspólnego z emisją zanieczyszczeń tworzących tzw. smog w miastach.
Czy Polska kupiła system Pegasus?
Gdyby przestępcy sądzili, że posługiwanie się elektronicznymi komunikatorami niesie ze sobą gwarancję anonimowości, to podskakiwaliby z radości wyżej niż pan Giertych na antyrządowej manifestacji przed Sejmem. Każde demokratyczne państwo wraz z postępem technologii, z których korzystają nie tylko uczciwi ludzie, lecz również przestępcy, musi sięgać po odpowiednie narzędzia, by skutecznie chronić uczciwych ludzi przed przestępcami. Nie tylko zresztą przed nimi – jeszcze większym zagrożeniem dla państwa i jego obywateli mogą być terroryści i obce służby. Gdybyśmy pod względem technologicznym pozostawali w tyle za nimi, byłby to grzech niewybaczalny. Cechą demokratycznych państw, a Polska do nich należy, jest jednak to, że inwigilowanie kogokolwiek podlega restrykcyjnej kontroli. U nas – nawet większej niż w innych krajach. Wymaga zgody sądu i jest dopuszczalne tylko w takich granicach, na jakie sąd zezwala.
Jakie przestępstwa mógł popełnić Krzysztof Brejza, rzecznik kampanii PO w trakcie wyborów, że był inwigilowany przez sześć miesięcy? Jakie przestępstwa popełniła prokurator Ewa Wrzosek?
W Polsce nie ma świętych krów. Jeśli odpowiednie organy, działając zgodnie z prawem, decydują o zastosowaniu technik operacyjnych, to nie mogą kierować się statusem społecznym, pozycją zawodową czy grubością portfela osób, których to dotyczy.
Dlaczego prokuratura nie wszczęła postępowania ws. cyberataku na telefon prokurator Wrzosek?
Ponieważ pani prokuratur uniemożliwiła prokuraturze ustalenie, czy w ogóle doszło do cyberataku. Odmówiła przekazania telefonu do badań przez biegłego, mimo że tzw. bezpieczna koperta gwarantuje nienaruszalność aparatu przed przystąpieniem biegłego do badań i po nich. Pani Wrzosek storpedowała wyjaśnienie sprawy, choć sama złożyła w prokuraturze zawiadomienie o podejrzeniu przestępstwa. Ogłosiła to w mediach, a potem komentowała w nich odmowę prokuratury. Sprawia wrażenie, jakby chodziło jej o hałas medialny, a nie o ustalenie faktów.
Powinna powstać komisja śledcza ws. Pegasusa?
Powinna, gdyby się okazało, że polskie państwo nie zapewniło programu pozwalającego realizować ustawowe zadania policji i służb. Do tych zadań należy stosowanie technik operacyjnych, w tym podsłuchu, gdy zachodzi taka prawna konieczność. Bez tych systemów Polska byłaby całkowicie bezbronna wobec działań przestępców. Bezkarnie mogliby za pomocą współczesnych komunikatorów, typu WhatsApp czy Signal, organizować działalność przestępczą. Wtedy takie zaniechanie, ubezwłasnowolniające polskie państwo wobec działań przestępców, powinno być wyjaśnione przez komisję śledczą.
Według NIK 25 milionów złotych zostało wydanych z Funduszu Sprawiedliwości na Pegasusa. Tego typu zakup powinien być finansowany z budżetu państwa, a nie Funduszu Sprawiedliwości.
W przestrzeni publicznej jest na ten temat wiele dezinformacji. Słyszymy, że Fundusz ma wspierać wyłącznie ofiary przestępstw. To nieprawda. Ustawa nakłada na Fundusz trzy równoważne zadania: pomoc dla ofiar, wsparcie dla skazanych, którzy zakończyli karę pozbawienia wolności, a trzeci cel to przeciwdziałanie przestępczości. Dlatego Fundusz udzielił wsparcia CBA zgodnie ze swoim ustawowym zadaniem. To jest przeciwdziałanie przestępczości. NIK nie dopatrzył się tu żadnego przestępstwa. Środki zostały ujęte w planie finansowym zatwierdzonym przez Ministerstwo Finansów, a także przez sejmową Komisję Finansów Publicznych, bez głosu sprzeciwu ze strony uczestniczących w jej posiedzeniu posłów opozycji. Środki zostały przeznaczone na zakup ważnych narzędzi, które umożliwiają przeciwdziałanie przestępczości. Jestem pewien, że to dobrze wydane pieniądze w interesie polskiego państwa i bezpieczeństwa obywateli. Szczegóły z mocy ustawy są objęte klauzulą tajności.
Solidarna Polska będzie na przyszłych listach PiS? Pojawiają się głosy, że SP może skończyć jak Porozumienie, to znaczy zostaną „powyciągani” poszczególni posłowie ugrupowania.
Naszą siłą jest to, że nie ulegamy tego rodzaju presji. Gdybyśmy ulegli, nie doszłoby w Zjednoczonej Prawicy do sporu o warunkowość i pakiet klimatyczny. Przecież grożono nam wielokrotnie usunięciem z rządu i w przyszłości z list wyborczych. Jednak byliśmy konsekwentni i bieg wydarzeń przyznał nam rację. Nie chodziło nam bowiem o wygrywanie doraźnych interesów partyjnych wewnątrz koalicji, ale o sprawy mające zasadnicze znaczenie dla Polski. Środowisko Solidarnej Polski łączy wspólnota wartości. Dla nich jesteśmy gotowi na ciężką walkę i duże poświęcenie. A nawet na start w wyborach z samodzielnej listy, choć nadal uważamy, że koalicja jest lepszym rozwiązaniem. Dlatego szukamy kompromisu, wszędzie tam, gdzie jest to możliwe. Polityka jest sztuką, która wymaga poszukiwań pragmatycznych rozwiązań. Każdy kompromis ma jednak swoje granice. Dla nas taką granicą byłaby zgoda na realizację kolejnych drakońskich szaleństw, narzucanej przez Unię, polityki klimatycznej. Nie zgodzimy się też na politykę podporządkowania Polski Brukseli i Berlinowi.
Nie boi się pan Jarosława Kaczyńskiego?
Szanuję Jarosława Kaczyńskiego jako bardzo doświadczonego polityka, któremu zależy na Polsce. To on jest jedynym gwarantem jedności obozu Zjednoczonej Prawicy. I bez niego nie byłoby naszych wspólnych zwycięstw. Na pewno zauważa, że jeżeli chodzi o kwestie europejskie, to Solidarna Polska postawiła diagnozę, którą potwierdza bieg wydarzeń.
Protokół rozbieżności między Solidarną Polską a PiS jest coraz większy. Dzieli was nie tylko stosunek do UE, polityki klimatycznej, obostrzeń pandemicznych, ale również kwestia lex TVN.
Prezydent popełnił błąd, wetując ustawę. Wyborczym zobowiązaniem pana prezydenta było stworzenie w Polsce warunków do uczciwej debaty w obszarze medialnym. I to się niestety nie stało. Nie jestem bezkrytyczny wobec TVP, ale zwracam uwagę, że jej zasięg jest mocno ograniczony w stosunku do zasięgu innych mediów. To nie są czasy Leszka Millera i Roberta Kwiatkowskiego, gdy była to główna telewizja nadająca ton informacjom w Polsce. Dziś udział telewizji publicznej to niewielki kawałek tortu. Jeżeli mówimy o równowadze w mediach, dotyczy ona również nowoczesnych mediów związanych z wielkimi portalami informacyjnymi, w których dominuje krytyczny punkt widzenia wobec rządu. A co ważniejsze, niechętny, a nierzadko wręcz nienawistny, stosunek do wartości wyznawanych przez bardzo wielu Polaków.
Czy Solidarna Polska zagłosuje za obostrzeniami, jeśli za nimi będzie optował Adam Niedzielski?
Jest wiele sprzecznych opinii w tym obszarze, to powoduje zamęt. Ja się zaszczepiłem, ale w moim klubie są ludzie, którzy się nie zaszczepili i twierdzą, że nigdy tego nie zrobią. Szanuję różne poglądy, bo nie mamy prawa tym ludziom narzucać na siłę czegoś, co jest sprzeczne z ich poczuciem bezpieczeństwa.
Jest pan przeciwny certyfikatom covidowym?
Jestem przeciwny obowiązkowym szczepionkom. Co do certyfikatów, mam wątpliwości z uwagi na ograniczenia, które powodują – narusza to prawo do prywatności.
Janusz Kowalski uważa, że Radę Medyczną przy premierze należy zlikwidować, zgadza się pan?
Można oczekiwać bardziej jasnych poglądów w różnych sprawach i wyjaśniania niektórych stanowisk, a także wyważonych wypowiedzi. Jeżeli jeden z członków Rady mówi, że mu się nóż w kieszeni otwiera i użyłby go, gdyby umiał, to nie jest język, który przystoi profesorowi. Takie wypowiedzi nie budują zaufania do Rady – potrzebna jest spokojna ocena sytuacji. Wiele zastrzeżeń do tej Rady nie jest bez pokrycia.
Polski Ład zalicza ciężkie wpadki. Ludzie otrzymują mniejsze pensje, niż im obiecano. Kompromitacja rządu?
Nowy Ład to sztandarowy projekt pana premiera. Zapewniał nas, że program został pieczołowicie przygotowany przez jego najlepszych ekspertów. Dlatego jesteśmy obecną sytuacją zaskoczeni i liczymy, że sprawa szybko się wyjaśni.
— współpraca: Karol Ikonowicz, Jakub Czermiński, Jakub Mikulski