Miller wskazywał na potrzebę stworzenia mechanizmu, który transferowałby środki europejskie wprost do polskich obywateli, z pominięciem rządu, z uwagi na - jak twierdzi europoseł - nie wypełnianie - przez polski rząd - zasad praworządności i kontrole NIK-u, które wykazały uchybienia w działaniu rządowych instytucji, m.in związane z wydatkowaniem środków publicznych.
- Pieniądze, które będą trafiać do Polski (z UE) nie mogą być rozkradzione. Co dzień dowiadujemy się o kolejnych aferach (rządu), np. nieprawidłowościach przy wydatkowaniu środków z tzw. Funduszu Sprawiedliwości. Jeżeli pieniądze - w tak ogromnej masie - mają być przetransferowane do Polski, to muszą być kontrolowane. W art. 12 napisane jest, że zawieszanie funduszy nie może stanowić środków karnych wobec narodu polskiego. Dlatego Parlament Europejski wzywa Komisję Europejską do znalezienia sposobu, by obywatele i mieszkańcy Polski nie byli pozbawieni korzyści płynących z tych funduszy. Chodzi o to, żeby te środki trafiały do beneficjentów końcowych, a więc, żeby płynęły do Polaków, np. do samorządów i omijały rząd, dopóki nie wejdzie on na ścieżkę prawa europejskiego - wyjaśnił były premier.
Ostatnio zwróciłem uwagę na to, że w (Sejmie) było głosowanie nad pierwszym czytaniem projektu ustawy budżetowej, tylko jedno ugrupowanie opozycyjne głosowało razem z PiS-em - nie zdziwiłem się specjalnie, że to partia (Włodzimierza) Czarzastego
Leszek Miller, były premier, europoseł
Eurodeputowany ocenił również szanse na zakończenie sporu między Polską a UE.
- Wydaje się, że nie ma pola do porozumienia, sądząc po słowach przewodniczącej KE na plenarnym posiedzeniu parlamentu. Powiedziała, że trzy warunki muszą zostać spełnione: Polska musi odtworzyć niezależność wymiaru sprawiedliwości, zlikwidować Izbę Dyscyplinarną (SN) i ponownie przywrócić do pracy - bezprawnie - zwolnionych sędziów - przypomniał gość Radia Plus.