Były minister sprawiedliwości miał poprzez dziennikarza namawiać lobbystę do zostania świadkiem koronnym. Dorota Kania – dziennikarka „Wprost”, również zaatakowana przez lobbystę – twierdzi, że atak na nią może mieć związek z rosyjskimi służbami specjalnymi. Oboje dziennikarze wystąpili w sobotę w TVP Info w programie „30 minut extra”.

Dochnal oskarżał Kanię, że pożyczała pieniądze od jego rodziny, w zamian za co miała oferować pomoc w dotarciu do polityków. Dziennikarka przyznaje, że pożyczyła pieniądze od teściowej lobbysty Barbary Pietrzyk. Kania kupowała wówczas dom i zgłosiła się do polecanej przez znajomych agencji nieruchomości. Kiedy się okazało, że ma zbyt mało pieniędzy, właścicielka agencji zaproponowała jej pożyczkę na warunkach rynkowych. – Pożyczając pieniądze, nie miałam pojęcia, że jest to teściowa Marka Dochnala – zapewniała w programie dziennikarka. Twierdzi też, że Dochnal mija się z prawdą, twierdząc, iż pieniądze oddała dopiero po przegranych przez PiS wyborach. – Większość pożyczki zwróciłam wcześniej – mówiła Kania.

Dziennikarka powiedziała też, że kontakty z żoną lobbysty nawiązała już po udzieleniu pożyczki. Zerwała je, gdy dowiedziała się o rosyjskich powiązaniach Aleksandry Dochnal. Ta miała się przyznać dziennikarce, że jeździ do Rosji, gdzie spotyka się ze szpiegami Władimirem Ałganowem i Siergiejem Gawriłowem. – Kiedy to usłyszałam, przestałam odbierać telefony od pani Dochnal – mówi Kania.

Również Witold Gadowski utrzymuje, że atak na niego może być związany z rosyjskimi służbami specjalnymi. Ujawnia, że grożono mu zniszczeniem wiarygodności, gdy zbierał materiały na temat aktywności rosyjskiego wywiadu.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora c.gmyz@rp.pl