J&S została po raz pierwszy ukarana za brak obowiązkowych rezerw paliw. Decyzja Agencji Rezerw Materiałowych o nałożeniu gigantycznej kary w wysokości prawie pół miliarda złotych została jednak uchylona w grudniu przez wicepremiera i ministra gospodarki Waldemara Pawlaka. Jako pierwsza poinformowała o tym „Rz”. ARM jednak po raz kolejny w kwietniu nałożyła karę w tej samej wysokości.
Wczoraj przedstawiciele J&S zapowiedzieli skierowanie pozwu przeciw Polsce do Międzynarodowego Trybunału Arbitrażowego. – Nałożenie przez Agencję Rezerw Materiałowych kary na J&S Energy SA jest arbitralne, dyskryminujące i narusza wszelkie mające zastosowanie przepisy krajowe i międzynarodowe – mówi Francois Sornay, główny radca prawny Mercuria Energy Group, właściciela J&S.
Szefowie spółki utrzymują, że firma miała zapasy paliwa w ilości wymaganej przez polskie prawo. – Wyrażamy głębokie ubolewanie, że ARM jako organ państwa, dwukrotnie badając sprawę rezerw, nie wykazała najmniejszej woli, aby wydać decyzję na podstawie faktów. Tym bardziej ubolewamy, że spółki kontrolowane przez Skarb Państwa utrudniały i ciągle utrudniają nam wykonanie naszych zobowiązań wobec państwa – powiedział Grzegorz Zambrzycki, prezes J&S Energy S.A.
Spółka jest nękana przez instytucje państwowe Grzegorz Zambrzycki prezes J&S Energy
Szefostwo spółki twierdzi, że jest traktowane niesprawiedliwie w porównaniu z innymi podmiotami działającymi w tym samym sektorze.J&S zwróciła się w tej sprawie bezpośrednio do premiera Donalda Tuska. „Od kilku lat J&S Energy jest obiektem dyskryminacji przez instytucje państwowe, które utrudniają firmie prowadzenie działalności gospodarczej” – żali się w liście prezes Zambrzycki. Zaznacza, że jest jedyną firmą, której odmówiono zgody na niepowiększanie obowiązkowych zapasów.Za swoje kłopoty J&S winą obarcza m.in. urzędników państwowych poprzedniego rządu. Przedstawiciel J&S twierdzi w liście do Donalda Tuska, że sprawa tej spółki jest „narzędziem w walce politycznej skierowanej przeciw Panu i Pana rządowi”.