Na awanturę zanosiło się od kilku dni. Szef MSZ powiedział, że w trakcie spotkania w Pałacu Prezydenckim Lech Kaczyński sugerował, iż można go postawić przed Trybunałem Stanu. Apelował, by prezydent ujawnił nagranie tajnej rozmowy.
4 lipca. Tego dnia Donald Tusk oznajmił, że oferta Amerykanów dotycząca instalacji tarczy antyrakietowej w Polsce nie satysfakcjonuje rządu. Lech Kaczyński, który jest zwolennikiem usytuowania u nas amerykańskiego systemu, o decyzji premiera dowiedział się zaledwie kilka godzin wcześniej. Wezwał do siebie Sikorskiego. Spotkanie odbyło się w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego.
Część tej rozmowy zrelacjonował w piątek „Dziennik”. Według gazety prezydent podejrzewał Sikorskiego o prowadzenie własnej gry z Amerykanami i chęć zakończenia negocjacji z nową administracją demokratów po wyborach w USA.
Prezydent pytał, czy Sikorski zna Rona Asmusa. Lech Kaczyński miał podejrzewać, że szef MSZ przeciąga negocjacje, bo umówił się właśnie z Asmusem – prominentnym politykiem amerykańskich demokratów. Prezydent miał też pytać, czy Sikorski jest... tłumaczem. Podejrzewał bowiem, że pośrednicząc w rozmowie premiera Donalda Tuska z wiceprezydentem USA Dickiem Cheneyem, mógł manipulować. Sikorski zaprzeczył, że taką rozmowę tłumaczył.
Tego dnia miały paść też słowa prezydenta o ego Sikorskiego „rozdętym do monstrualnych rozmiarów”. Według gazety także Sikorski miał się wypowiadać o prezydencie w nieparlamentarnych słowach. Podczas rozmowy z Anną Fotygą, kilka dni wcześniej, miał stwierdzić: „można być prezydentem, ale można też być chamem”.