Zdaniem polityka takie spotkanie miałoby zapobiec "rozjeżdżaniu się" koalicji. PSL oburzył ostatnio zgłaszane pomysły PO, które nie były konsultowane z koalicjantem. A zwłaszcza pomysł likwidacji finansowania partii politycznych z budżetu państwa.
- Okazało się, kiedy domawiamy się i znajdujemy kompromis w sprawie ograniczenia subwencji nagle - ni z gruszki, ni z pietruszki - PO wyskakuje ze swoim pomysłem. A przecież koalicja zbudowana została na kilku filarach. Jednym z nich było to, że partner przeciwko drugiemu nie będzie niczego forsował na siłę - mówił Kłopotek. - Z pewnym niepokojem i zatroskaniem obserwuje, że nasz partner zaczyna grać w swoją grę solo. - Jeżeli koalicja ma dalej działać muszą siąść, spojrzeć sobie w oczy i powiedzieć - Waldek, Donald jak mamy dalej funkcjonować? - dodawał.
- W najbliższym czasie na pewno do takiego spotkania dojdzie i wszystkie wątpliwości zostaną wyjaśnione - mówi "Rz" wiceprzewodniczący klubu PO Waldy Dzikowski. - Ostatni rzeczywiście trochę brakowało na to czasu. To był bowiem okres wytężonej pracy w resortach i poszukiwania oszczędności.
Dzikowski nie poczuwa się do winy względem PSL w sprawie projektu likwidacji finansowania partii. - Moi koledzy z PSL doskonale wiedzieli, że PO ma w swoim programie likwidację finansowania partii politycznych z budżetu. Nigdy się z tym nie kryliśmy - mówi.
Zdaniem politologa Jarosława Flisa z Uniwersytetu Jagiellońskiego takie tarcia w koalicji nie są niczym niezwykłym. - Ciągle jesteśmy daleko od jakiegoś poważnego rozpadu. Obu partiom się po prostu taka współpraca opłaca - mówi "Rz". - PO nie konsultuje z PSL wielu swoich posunięć ale PSL wcale nie jest lepsze. Wystarczy przypomnieć wystąpienia wicepremiera Pawlaka, w których ogłasza on inne recepty na kryzys gospodarczy niż prezentuje rząd. To jest gra polityczna i nie wierzę, żeby jakiekolwiek spotkania na najwyższym szczeblu mogły ją zmienić - dodaje.