Ordynacja wyborcza dotycząca wyborów na prezydenta RP dopuszcza finansowanie kampanii przez anonimowych darczyńców. Ich wpłaty praktycznie nie są limitowane dzięki możliwości wykupywania tzw. cegiełek.
Eksperci ds. korupcji od dawna alarmują, że cegiełki to furtka do nielegalnego finansowania kampanii. – Ta luka powoduje nie tylko, że kampania jest nieprzejrzysta, bo nigdy nie wiadomo właściwie, kto i ile wpłaca na rzecz kandydata – zwraca uwagę Grażyna Kopińska, szefowa Programu przeciw Korupcji Fundacji Batorego. – Przy obowiązujących przepisach można sobie wyobrazić sytuację, że za walizkę cegiełek ktoś przekazuje sztabowi walizkę pieniędzy.
Wiosną tego roku posłowie uchwalili likwidację cegiełek wraz z nowelizacją prawa wyborczego wprowadzającą możliwość głosowania przez pełnomocników. Zmiany te jednak nie weszły w życie. Z powodu wątpliwości prawnych dotyczących głosowania przez pełnomocników prezydent skierował ustawę do Trybunału Konstytucyjnego.
Politycy PO zaplanowali, że te zmiany uda się im wprowadzić w kodeksie wyborczym (miał zawierać wszystkie ordynacje wyborcze), nad którym niedawno zaczęła pracować specjalna komisja sejmowa. Przyszłoroczne wybory miały się odbyć według nowych przepisów.
Jak już pisaliśmy w „Rz”, nikt nie zwrócił uwagi, że jest to nierealne. Wytyczne TK określają bowiem, że wszelkie zmiany w prawie wyborczym mogą być wprowadzane nie później niż pół roku przed wyborami (licząc od chwili ogłoszenia terminu wyborów). W przypadku przyszłorocznych wyborów prezydenckich będzie to przełom maja i czerwca. Kodeks musiałby więc zostać uchwalony do końca listopada – to w praktyce niewykonalne.