Reklama

Ostry dyżur parlamentarzysty

Pojawiają się na nich szaleni wynalazcy, osoby samotne, które chcą się wygadać, a nawet przestępcy

Publikacja: 09.11.2009 03:00

Na dyżurach poseł wchodzi w buty spowiednika albo adwokata – mówi Joanna Senyszyn (SLD)

Na dyżurach poseł wchodzi w buty spowiednika albo adwokata – mówi Joanna Senyszyn (SLD)

Foto: Fotorzepa, Pio Piotr Guzik

Dyżury poselskie stanowią dla polityków mieszaninę grozy, komedii, ale często i ciężkiej pracy, bo niektórzy interesanci proszą o wyciągnięcie ich z naprawdę poważnych tarapatów.

– Teraz, gdy jesień zapanowała na dobre, interesantów będzie więcej – spodziewa się poseł Jerzy Budnik z PO. – Zawsze uaktywniają się, gdy pogarsza się aura – dodaje. Ma na myśli głównie osoby z problemami psychicznymi, które są częstymi bywalcami biur poselskich.

[srodtytul]Gość z wiadrem[/srodtytul]

Krzysztof Kononowicz, który w 2006 r. starał się o posadę prezydenta Białegostoku, to wśród posłów z Podlasia postać niemal legendarna. Na taką sławę zapracował sobie, regularnie odwiedzając ich biura na początku lat 90. Przychodził zwykle z wiadrem wypełnionym tajemniczą śmierdzącą substancją i żądał, by uczynić go komendantem miejskim policji. Posłowie grzecznie odmawiali. Musieli zazwyczaj przy tym mocno się postarać, by zachęcić Kononowicza do opuszczenia biura.

Podobnych osób na dyżurach jest sporo i zajmują posłom czas, który woleliby przeznaczyć na pomoc rzeczywiście potrzebującym. – Trudno takich ludzi wyprosić – zauważa poseł PiS Zbigniew Girzyński. – Przyszła do mnie kiedyś pani, która twierdziła, że jest nękana przez służby specjalne, bo one wiedzą, że poznała ich wstydliwe sekrety. Wyszła dopiero, gdy poleciłem jej, by nadal prowadziła obserwację, a gdy dowie się czegoś więcej, sporządziła dla mnie szczegółowy raport.

Reklama
Reklama

– U mnie była z kolei kobieta, która utrzymywała, że ktoś ją truje przez przewody wentylacyjne – opowiada Paweł Poncyljusz z PiS. – Osoby z psychozami to nasi części bywalcy.

[srodtytul]Biuro patentowe[/srodtytul]

Poseł SLD z Oświęcimia Stanisław Rydzoń wspomina wizytę nawiedzonego wynalazcy, który przedstawił projekt budowy gigantycznego obserwatorium astronomicznego. – Utrzymywał, że Oświęcim ma unikatowe w skali globu, a nawet i kosmosu, położenie pozwalające obserwować gwiazdy. Dopiero po pewnym czasie zorientowałem się, że ta osoba ma coś nie tak z głową – opowiada.

Szaleni wynalazcy to dość obszerna kategoria bywalców dyżurów poselskich. Większość z nich – nie do końca wiadomo dlaczego – przynosi pomysły służące poprawie sytuacji energetycznej kraju. Niemal każdy poseł miał już do czynienia z osobami przedstawiającymi rozwiązania pozwalające na wytwarzanie paliw ze zboża, słomy, odpadów kuchennych albo wierzby energetycznej.

– Projekt zakładający przerabianie odpadów olejowych przesłałem nawet do Ministerstwa Gospodarki. Okazało się, że to mrzonki – mówi Rydzoń.

Niektórzy są prawdziwymi wizjonerami. – Pojawił się emerytowany inżynier z projektem budowy systemu kaskad na Wiśle. Miało to zapewnić naszemu krajowi samowystarczalność energetyczną. Dzwonił co tydzień i nie wiedziałem, jak go zbyć – opowiada Budnik.

Reklama
Reklama

Niewykluczone, że niektórzy spośród wynalazców wyprzedzają rzeczywistość o epokę. Do Zbigniewa Girzyńskiego przyszedł osobnik dźwigający pod pachą projekt uzdrowienia komunikacji miejskiej w Polsce przez budowę sieci podwieszanych tramwajów kulistych. Jerzy Fedorowicz z PO wspomina wizytę mężczyzny ogarniętego ideą budowy podziemnego tunelu łączącego Kraków i Zakopane. Do Pawła Poncyljusza trafił z kolei wynalazca perpetuum mobile, czyli maszyny działającej wbrew zasadom fizyki.

– Zaprezentował kuleczkę, która wtaczała się po równi pochyłej do góry. Z jego długiego wywodu wynikało, że wynalazek ma jakiś związek z piramidami egipskimi. Niestety po półgodzinie się pogubiłem i nie mogłem tej osobie pomóc – mówi z żalem Poncyljusz.

[srodtytul]Spowiedź u Senyszyn[/srodtytul]

– Na dyżurach poseł wchodzi zazwyczaj w buty spowiednika albo adwokata – uważa prof. Joanna Senyszyn z SLD. – Większość osób przychodzi po to, by ktoś ich wysłuchał albo udzielił porady prawnej.

Pierwszą kategorię stanowią zwykle po prostu osoby samotne, które z powodu braku rozmówców uznają, że takim kimś mógłby się stać dla nich poseł.

Z racji umiarkowanie entuzjastycznego podejścia do Kościoła katolickiego z Joanną Senyszyn kontaktuje się wiele osób, które widzą w niej przedstawicielkę wyznawanych przez siebie poglądów. – Chcą porozmawiać o tym, że nie podoba im się, iż w szkołach nie ma lekcji etyki, a na ścianach w klasach wiszą krzyże – wyjaśnia europosłanka SLD.

Reklama
Reklama

[srodtytul]Na bakier z prawem[/srodtytul]

Ludzie, którzy traktują posła jak adwokata, proszą zazwyczaj o pomoc w przyśpieszeniu rozpatrzenia jakiejś sprawy przez sąd, mają kłopot z komornikiem, starają się o przydział mieszkania socjalnego albo o rentę dla osoby niepełnosprawnej.

[wyimek]Wiele osób przychodzi do posłów z prośbą o pomoc materialną, np. załatwienie pralki[/wyimek]

Posłom w sprawach tego typu udaje się często skutecznie i szybko pomóc. Czasem wystarczy wysłanie jednego pisma, by urzędy przypomniały sobie o danej sprawie.

– Choć człowiek często ma skrupuły. Bo wie, że jeśli poprosi o mieszkanie socjalne dla danej osoby, to inna wypadnie z kolejki – podkreśla Stanisław Rydzoń.

Reklama
Reklama

O pomoc prawną zwracają się do parlamentarzystów również kryminaliści. Często trafiają na dyżury Jerzego Fedorowicza, który słynie w Krakowie z pracy z trudnymi środowiskami, a jako że jest z zawodu reżyserem teatralnym, zorganizował kiedyś spektakl „Romeo i Julia” z udziałem skinów oraz punków, by pogodzić zwaśnione subkultury.

– Złożyłem ostatnio w sądzie poręczenie za gościa, któremu groziło odwieszenie wyroku, bo nieopatrznie wziął udział w bójce. Dzięki mnie nie poszedł za kraty, a rodzina nie straciła źródła dochodu. Uznałem, że trzeba dać facetowi drugą szansę, bo więzienie go raczej nie zmieni na lepsze – wyjaśnia Fedorowicz.

Opowiada, że wiele osób przychodzi też do niego z prośbą o pomoc materialną. – Jestem właśnie na etapie organizowania dla jednej z takich osób pralki – mówi Fedorowicz.

– Do mojego biura przyszedł kiedyś mężczyzna, który twierdził, że nie ma na chleb. Kiedy zaproponowałem mu pracę fizyczną, wyszedł i chyba się obraził – wspomina wicemarszałek Sejmu Krzysztof Putra z Prawa i Sprawiedliwości.

[srodtytul]Napady szału[/srodtytul]

Reklama
Reklama

Gorzej, gdy interesanci w biurach poselskich robią się agresywni. – Czasem się to zdarza. Częstuję takiego człowieka kawą, herbatnikami i czekam, aż mu przejdzie – opowiada Fedorowicz.

Na szczęście na agresji słownej zwykle się kończy i raczej nie zdarza się, by polityk został zaatakowany fizycznie. Choć czasem mało brakuje.

– Gdy pracowałem w rywinowskiej komisji śledczej, jacyś ludzie życzliwie ostrzegli mnie, że wkrótce mnie zastrzelą. Zawiadomiłem policję i na szczęście sprawa ucichła – wspomina Rydzoń.

Poseł PSL Eugeniusz Kłopotek zauważa, że najczęściej agresorzy poprzestają na wysyłaniu pełnych jadu mejli. – Chyba każdy poseł otrzymuje anonimy. Dziwnym trafem ja najwięcej ich dostaję wtedy, gdy publicznie skrytykuję naszego kochanego koalicjanta – przyznaje.

– Trzeba mieć do siebie dystans i anonimami się nie przejmować – uważa europoseł PiS Tadeusz Cymański. – Dyżury to dla polityka świetna szkoła. Dużo można się dowiedzieć o tym, jaki jest stan edukacji narodu. Okazuje się, że wiele osób nie ma najbledszego pojęcia o kompetencjach różnych władz, a poseł jawi się im jako superman i czarodziej. Przychodzą na przykład z prawomocnym wyrokiem sądu i proszą, by poseł mimo wszystko coś z tym zrobił. Kiedy usłyszą, że już w tej sprawie pozamiatane, utyskują, wspominając przy tym z rozrzewnieniem PRL i ówczesną omnipotencję partyjnych kacyków.

Reklama
Reklama

Zdaniem Putry i tak sytuacja się poprawia. – Mam na dyżurach coraz więcej poważnych przedstawicieli organizacji pozarządowych. Właśnie pracuję nad podrzuconym mi do biura ciekawym pomysłem załatania dziur w prawie wyborczym – mówi wicemarszałek. – To świadczy o tym, że z naszym społeczeństwem obywatelskim jest chyba coraz lepiej.

[ramka][srodtytul]Na kłopoty najlepszy poseł[/srodtytul]

? Z prawnego punktu widzenia poseł nie ma obowiązku odbywania dyżurów. Większości parlamentarzystów zależy jednak na kontakcie z wyborcami. Przeciętny dyżur poselski odbywa się w poniedziałek i trwa kilka godzin.

? Dyżury w biurach poselskich w kraju prowadzą również niektórzy eurodeputowani.

? Posłowie odbywają dyżury w swoich biurach usytuowanych zazwyczaj w okręgu, z którego zostali wybrani.

? Niektórzy mają więcej biur, i to często rozsianych po całym kraju. Tak jak prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński, który ma lokale w Warszawie i Koszalinie. Rekordzistą jest najprawdopodobniej poseł PiS Łukasz Zbonikowski, który ma aż dziewięć biur, przy czym wszystkie znajdują się w województwie kujawsko-pomorskim.

? Na prowadzenie swoich biur poseł dostaje 11,5 tysiąca złotych miesięcznie, eurodeputowany – kilkakrotnie więcej.

? Kiedy w 2005 roku wybuchł skandal związany z Zytą Gilowską (wtedy PO, potem PiS), która zatrudniała w swoim biurze poselskim synową, ówczesny marszałek Sejmu Włodzimierz Cimoszewicz zakazał podpisywania umów z członkami rodziny.

? Gdy, także w 2005 roku wyszła, na jaw afera związana z Witoldem Hatką (LPR), który urządził biuro we własnym M3, również taka praktyka została zakazana. Dozwolone jest to tylko, gdy poseł chce prowadzić biuro w mieszkaniu na własny koszt.

[i]—wef[/i][/ramka]

[i]Autor jest dziennikarzem portalu [link=http://www.tvp.info]www.tvp.info[/link][/i]

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Polityka
Prof. Dudek zwrócił się do Tuska. „Jak się nie da, to powinien pan się podać do dymisji”
Polityka
Była kandydatka na prezydenta chce do Sejmu. Sąd zarejestrował partię Joanny Senyszyn
Polityka
Szczyt Wschodniej Flanki. Przyjęta deklaracja wskazuje Rosję jako największe zagrożenie
Polityka
Konflikt w PiS. Politycy partii reagują na atak Jacka Kurskiego
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama