IV Konwencja Krajowa Platformy została zaplanowana jako mocne uderzenie w kampanii prezydenckiej. To zadanie wziął na siebie premier. Sprawy organizacyjne ograniczono do wyboru przewodniczącego na kolejną kadencję.
Donald Tusk nie miał kontrkandydatów. Głos oddało na niego 858 delegatów, 11 było przeciw, trzy osoby wstrzymały się od głosu. – Tę wygraną dedykuję tobie, panie marszałku, drogi Bronku, kochany przyjacielu – powiedział lider partii po ogłoszeniu wyników.
Premier był ostatnim mówcą podczas sobotniego zjazdu. Chwilę wcześniej blisko tysiąc działaczy zgromadzonych w warszawskim centrum EXPO XXI owacyjne powitało Bronisława Komorowskiego. Kandydat PO na prezydenta prosił o pełną determinację podczas drugiej tury wyborów, zapowiedział powrót do koncepcji okręgów jednomandatowych i odpolitycznienie mediów publicznych. Ale salę porwał Donald Tusk, który po krótkiej przestrodze, że władza ma służyć słabszym, przystąpił do ataku na Jarosława Kaczyńskiego.
– Konkurent Bronisława Komorowskiego chce zdobyć władzę na fundamencie kłamstwa – mówił w emocjonalnym wystąpieniu lider PO. – Mam wrażenie, że nie przyświeca mu hasło: Polska jest najważniejsza, lecz: władza jest najważniejsza – kpił.
Zarzucał prezesowi PiS, że występował przeciwko rządowi, bo bronił łamiących prawo podczas likwidacji hali Kupieckich Domów Towarowych, gdy doszło do zamieszek. „Był po stronie koncernów farmaceutycznych” podczas sporu o zakup szczepionek przeciw ptasiej grypie, gdy rząd „odkrył złowrogi układ koncernów farmaceutycznych”.