– Przeciwnicy są w innych partiach. We własnej są wrogowie – tak kilka lat temu były premier Leszek Miller opisał podstawową regułę rządzącą polskim życiem partyjnym. Od lewa do prawa wewnętrzna rywalizacja jest zajęciem, któremu politycy poświęcają najwięcej energii. Często więcej niż rywalizacji z konkurencyjnymi partiami.
Trudno pojąć polską politykę bez uwzględnienia walk frakcyjnych. Nowe ugrupowanie polityczne – Polska Jest Najważniejsza – nie powstałoby, gdyby nie walka między tzw. talibami i liberałami w PiS. Rosnąca potęga frakcji Grzegorza Schetyny w PO przyczyniła się do wypchnięcia go z rządu przez Donalda Tuska pod pretekstem udziału ówczesnego wicepremiera w aferze hazardowej. Także dziś los niektórych ministrów zależy nie tylko od wyników ich pracy. Dla premiera argumentem przeciw dymisji ministra infrastruktury było też to, że Cezary Grabarczyk zorganizował nową prężną frakcję w PO.
Oficjalnie w partiach nie ma podziałów. – To dziennikarski wymysł – zgodnie twierdzą politycy. O frakcjach w ich ugrupowaniach mówią wyłącznie nieoficjalnie. A pod nazwiskiem tylko wtedy, gdy już pożegnali się ze swą partią.