8 listopada po raz pierwszy w historii marszałkiem Sejmu zostanie kobieta. Donald Tusk odebrał to stanowisko Grzegorzowi Schetynie, który do niedawna uchodził za numer dwa w Platformie, i namaścił na tę funkcję minister zdrowia Ewę Kopacz. – Liczę na zwiększenie udziału kobiet w Prezydium Sejmu – mówił szef rządu, ogłaszając tę kandydaturę.
Bardzo możliwe, że Tusk doprowadzi w ten sposób do pełnego parytetu płci w Prezydium Sejmu, bo na sześć stanowisk panie mogą zająć trzy.
Wicemarszałkiem Sejmu zostanie Wanda Nowicka z Ruchu Palikota.
A dziś rozstrzygnie się, czy w Prezydium Sejmu zasiądzie Krystyna Łybacka. Zarząd SLD zdecyduje, kogo zarekomenduje na wicemarszałka. Oprócz Łybackiej wymieniany jest też Jerzy Wenderlich. – Nie ukrywam, że objęcie tej funkcji byłoby ukoronowaniem 20 lat mojej pracy w parlamencie – mówi była minister edukacji.
Nowicka, wieloletnia działaczka ruchu feministycznego, jest bardzo zadowolona z faktu, że w Prezydium mogą zasiąść aż trzy kobiety. – To byłoby niesamowite, przełomowe wydarzenie – ocenia. – Do Sejmu nie dostało się zbyt wiele kobiet. Przynajmniej w jego władzach może być zrealizowany parytet płci.