Wrocław chce mieć żółte taksówki. Mają być znakiem rozpoznawczym miasta, być widoczne z daleka dla mieszkańców i turystów. Prezydent miasta Rafał Dutkiewicz, autor pomysłu, uważa, że są one takim samym środkiem transportu jak tramwaje, które we Wrocławiu są niebieskie, i autobusy – pomalowane na czerwono.
Taki sam pomysł ma Jacek Majchrowski, prezydent Krakowa. Ale pod Wawelem taksówki miały być przemalowane na niebiesko, bo tak w sondażu przeprowadzonym przez miejskich urzędników zdecydowali mieszkańcy.
Michał Jaros, poseł PO z Wrocławia, złożył już interpelację do ministra infrastruktury. "Uważam, że zasadne byłoby wprowadzenie odpowiednich regulacji obligujących korporacje i przewoźników do zmiany koloru taksówek jeżdżących w obrębie miast (...). Jednolity kolor taksówek mógłby stać się symbolem danego miasta" – pisze w interpelacji poseł Jaros.
– Prezydent Majchrowski kilka lat temu proponował, by ujednolicić kolory taksówek, ale pojawiły się właśnie wątpliwości prawne i sprawa została zawieszona, a właściwie odłożona – mówi Magdalena Chylaszek, rzeczniczka prezydenta Krakowa. W Krakowie prezydent sugerował białe lub kremowe taksówki, a w sondażu mieszkańcy wybrali niebieskie. A ujednolicenie ich koloru miało dwa cele. – Chodziło o poprawę estetyki miasta, jednokolorowe samochody byłyby ładniejsze – mówi Magdalena Chylaszek. – Mieliśmy też na uwadze dobro mieszkańców i turystów. Taksówki w jednym kolorze wyeliminowałyby z rynku naciągaczy, którzy jeździli bez licencji i żądali dużych kwot za kurs.
Ale sami taksówkarze protestowali, bo przemalowanie auta to spory wydatek od 3,5 tys. do 5 tys. zł. – Przedsiębiorcy mówili, że wykorzystują auta nie tylko do pracy, jeżdżą nimi po zakupy, na wakacje, a jeden kolor taksówek wskazywałby na ich zawód - mówi rzeczniczka prezydenta Krakowa. Wrocławscy przedsiębiorcy również mówili o kosztach, ale byli gotowi sprawę przedyskutować. Zwłaszcza że prezydent Dutkiewicz zapowiedział, iż zmiany byłyby rozciągnięte w czasie.