Miałoby to zapobiec osłabieniu jego pozycji - twierdzą osoby z jego otoczenia, z którymi rozmawiał "Newsweek".

Deklarację o ostatniej kadencji na czele partii Tusk składał we wrześniu 2010 r. Jak twierdzą jego współpracownicy jest ona nieaktualna. Jak spekulowały media, w tamtym czasie, Tusk przymierzał się do objęcia w 2014 roku fotela szefa Komisji Europejskiej. Dziś inna jest sytuacja w Europie. Po wyborach we Francji prawicowego Nicolasa Sarkozy'ego zastąpił socjalista Francois Hollande.

– Klimat w Kancelarii Premiera się zmienił. Już nikt nie mówi tam o szukaniu następcy, ale o tym, jak doprowadzić do reelekcji - twierdzi jeden z rozmówców tygodnika.

Według planu wybory przewodniczącego miałyby odbyć się w 2014 roku, ale nieoficjalnie mówi się, że Tusk przyłoży je na przyszły rok.  - Im wcześniej Tusk odświeży swój mandat, tym lepiej dla niego, bo podczas kryzysu jego pozycja może słabnąć z każdym miesiącem. Poza tym w 2014 roku odbędą się wybory europejskie i samorządowe. Lepiej, żeby w trakcie kampanii partia nie zajmowała się sama sobą – mówi osoba z otoczenie premiera.

Spekulacje te łączą się z informacją według której, Tusk chce zmusić Grzegorza Schetynę w wyborach do Parlamentu Europejskiego, by zmarginalizować jego pozycję w partii. Silniejszy mandat pozwoli mu podjąć taką decyzję bez liczenia się z opinią pozostałych członków PO.