Zmiana wizerunku PiS powinna być dla tej formacji okazją do świętowania. Z partii tematu smoleńskiego, której politycy najchętniej mówili o zdradzie, kondominium, zamachu i spisku Prawo i Sprawiedliwość stało się poważnym uczestnikiem dyskusji o sytuacji gospodarczej kraju. Na tym polu zostawiło w tyle rządzącą koalicję. Zamiast radości jest jednak wojna wewnętrzna i plotki, że wraca Adam Bielan.
Sukcesy obudziły w partii demony uśpione po ubiegłorocznym rozłamie, kiedy to Kaczyńskiego opuściła grupa Ziobry. Uaktywnili się starzy, partyjni wyjadacze związani z prezesem Kaczyńskim od czasów Porozumienia Centrum.
– Dawno nie było tak ostro. Jest wojna totalna o wpływy u prezesa. Przestały istnieć dawne frakcje, teraz zawiera się strategiczne sojusze – mówi „Rz" jeden z członków Komitetu Politycznego PiS. – Chociaż czasami bywa też zabawnie – dodaje.
Jak wygląda podział sił? Z jednej strony są doświadczeni polityczni gracze, których pozycja w trakcie jesiennej ofensywy PiS znacznie osłabła. W tym gronie nasi rozmówcy wymieniają m.in. Joachima Brudzińskiego, szarą eminencję PiS, wicemarszałka Marka Kuchcińskiego czy Marka Suskiego oraz grupę posłów, którzy jeszcze w poprzedniej kadencji wiedli prym w partii.
Na ich celowniku mają być autorzy jesiennego sukcesu PiS: Adam Hofman, rzecznik partii, wiceprezes Beata Szydło, szef klubu parlamentarnego Mariusz Błaszczak i posłowie: Przemysław Wipler oraz Dawid Jackiewicz. Temu ostatniemu Kaczyński powierzył opracowanie gospodarczej części nowego programu partii.