My, jako PSL możemy powiedzieć jedno: jesteśmy na pierwszej linii ognia. Byliśmy jesienią w czasie wyborów samorządowych atakowani przez PiS, widać, że bali się PSL-u, walczyli z nami o głosy. Stosowali niekoniecznie metody fair play, ale takie ich zbójeckie prawo i nie udało się im PSL- pokonać.
Ale PSL straciło w powiatach, w sejmikach.
Nie do końca patrzyłbym na to w ten sposób. Myślę, że to co zadziało się w paru miejscach w powiatach, czy sejmikach było też spowodowane tendencją, która ma miejsce co kilka lat. Około 30% samorządowców jest po dwóch kadencjach przez wyborców wymieniana i to też trzeba brać pod uwagę, ponieważ w wielu miejscach samorządowcy z PSL-u rządzili dobrze.
Czy to była trudna kampania do europarlamentu dla PSL-u, czy nie?
Każda kampania jest trudna. Jeżeli ktoś nie ma w sobie pokory i mówi, że mu się coś należy, tak jak mówiła pani Szydło, że pieniądze się jej należały, jej i ministrom - to źle kończy. Mogę powiedzieć, że ta kampania oczywiście łatwa nie jest, ona cały czas trwa, ale widzę też bardzo pozytywny odbiór wielu propozycji, które składamy, także wielu naszych kandydatów, którzy są na liście koalicyjnej. Mogę powiedzieć, ponieważ tu w Warszawie bardzo aktywnie uczestniczę w kampanii Władysława Teofila Bartoszewskiego, że ten odbiór jest niesamowity, bardzo dużo ludzi deklaruje, że na niego zagłosuje i bardzo dużo ludzi interesuje się tą osobą, nie ze względu na nazwisko, ale ze względu na to, co ten kandydat może wnieść do PE.
Mam wrażenie, że kampania bardziej toczyła się wokół spraw krajowych, oraz wokół spraw światopoglądowych. PiS czasami kierował tę kampanię na te tory i to chyba nie był najlepszy teren dla PSL-u.