W Tbilisi miał miejsce masowy antyrosyjski protest, doszło do starć z policją. Rannych zostało ok. 100 osób, w tym 40 policjantów. Dziesiątki osób zostały zatrzymane. Zamieszki wybuchły w reakcji na wizytę w gruzińskim parlamencie deputowanego do rosyjskiej Dumy Siergieja Gawriłowa, który przemawiał po rosyjsku z miejsca przewodniczącego Irakliego Kobachidze. Rozgniewani tym faktem protestujący próbowali wedrzeć się do budynku parlamentu. Policja użyła gumowych kul i gazu łzawiącego.
W reakcji na zamieszki prezydent Gruzji zapowiedziała przerwanie wizyty w Mińsku. Salome Zurabiszwili obwiniła Rosję o rozbijanie jedności gruzińskiego społeczeństwa. - Rosja to nasz wróg i okupant. Jej piąta kolumna może być bardziej niebezpieczna niż otwarta agresja - napisała prezydent Gruzji w oświadczeniu opublikowanym na Facebooku. Zurabiszwili zaapelowała do obywateli o spokój. Podkreśliła, że nic nie usprawiedliwia działań antypaństwowych. Przekonywała, że na wewnętrznej konfrontacji i podziale społeczeństwa gruzińskiego zyska tylko Rosja.
Gruzja i Rosja zerwały stosunki dyplomatyczne w 2008 r. po kilkudniowym konflikcie zbrojnym, w wyniku którego Rosja uznała niepodległość Osetii Południowej i Abchazji.