Konwencję Rady Europy o zapobieganiu przemocy wobec kobiet Polska podpisała w grudniu 2012 r. Musi być jeszcze ratyfikowana przez prezydenta. Wcześniej na wniosek rządu ustawę w tej sprawie powinien przyjąć Sejm.
Na etapie rządowym prace koordynuje minister ds. równości Agnieszka Kozłowska-Rajewicz. W rozmowie z „Rz" mówi, że dobiegają one końca. – Premier wyznaczył termin powrotu do dyskusji, a być może podjęcia decyzji o skierowaniu do Sejmu ustawy ratyfikacyjnej. To ostatnie posiedzenie lutego – zaznacza.
Wątpliwości ma jednak wciąż część ministrów. Dokument zawiera niebudzące dyskusji propozycje zwiększenia ochrony kobiet, znalazły się w nim jednak też sformułowania rodem z kontrowersyjnej ideologii gender.
Konwencja posługuje się pojęciem „płci społeczno-kulturowej" i nakłada na państwo obowiązek „wykorzenienia" stereotypów płciowych. Dlatego kłótnia w rządzie towarzyszyła już jej podpisaniu. Sprzeciwiali się m.in. minister pracy Władysław Kosiniak-Kamysz i ówczesny szef resortu sprawiedliwości Jarosław Gowin.
By załagodzić konflikt, rząd zdecydował się na złożenie oświadczenia, że „Rzeczpospolita Polska będzie stosować konwencję w zgodzie z zasadami i przepisami Konstytucji". Obecny spór dotyczy tego, czy oświadczenie konstytucyjnej będzie podtrzymane podczas ratyfikacji.