Licencjat z nauk politycznych i społecznych, a przede wszystkim staż w partyjnej młodzieżówce PSL – takie kompetencje ma 22-letni Mateusz Dąbrowski, który dostał właśnie etat w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Został tam asystentem politycznym, czyli kimś w rodzaju doradcy, i zarobi miesięcznie ok. 3 tys. zł. Pół roku starszy jest od niego Mikołaj Firlej, który pracę w kancelarii na podobnym stanowisku dostał w marcu. Inna z zatrudnionych niedawno w KPRM, Joanna Gajda, ma jedynie 25 lat.
– W administracji coraz częściej powstają enklawy nieprofesjonalizmu – ocenia politolog prof. Kazimierz Kik, bo lista 20-latków, którym z pominięciem konkursów politycy powierzają ważne funkcje, jest o wiele dłuższa.
Dąbrowski jest asystentem politycznym sekretarza stanu w KPRM Tomasza Jędrzejczaka, który uchodzi za bliskiego człowieka prezesa PSL. Firlej doradza Jakubowi Jaworowskiemu, sekretarzowi Rady Gospodarczej przy Premierze. Gajda to z kolei asystentka polityczna rzeczniczki rządu Małgorzaty Kidawy-Błońskiej.
Do zatrudnienia asystentów politycznych nie trzeba rozpisywać konkursu, wymagane jest od nich przynajmniej dwuletnie doświadczenie w pracy. Przynajmniej dwójka nowych asystentów w KPRM tego wymogu nie spełnia. Ale przepisy pozwalają odstąpić od niego „w szczególnie uzasadnionych przypadkach".
Dlaczego ministrowie zdecydowali się zatrudnić niedoświadczonych 20-latków? Gdy spytaliśmy o to w KPRM, dostaliśmy długą listę ich dotychczasowych osiągnięć.