O zakazie wstępu rzecznik MSZ Marcin Wojciechowski poinformował na Twitterze 14 lipca. „Dopóki jestem ministrem, noga europosła Janusza Korwin-Mikkego nie postanie na terenie MSZ" – napisał, przytaczając słowa swojego przełożonego.
Była to reakcja na zachowanie prezesa Nowej Prawicy, którego dopuścił się trzy dni wcześniej w pałacyku MSZ na ul. Foksal. Podczas spotkania nowo wybranych eurodeputowanych spoliczkował Michała Boniego z PO.
Korwin-Mikke tłumaczył później, że uderzył Boniego za jego wypowiedzi, które padły w 1992 r. przy okazji prac nad uchwałą lustracyjną. – Wyzwał mnie w telewizji od ostatnich, naobrażał, oświadczył, że trzeba być idiotą, by go posądzać o agenturalność, po czym przyznał się, że jednak był agentem. Nigdy nie raczył mnie przeprosić – wyjaśniał Korwin-Mikke. Boni fakt współpracy z SB ujawnił w 2007 roku, ale twierdzi, że został do niej zmuszony szantażem.
O to, czy zakaz wstępu obowiązuje, spytaliśmy Korwin-Mikkego. – Ależ skąd. W MSZ już byłem w międzyczasie dwa razy, m.in. po to, by odebrać paszport dyplomatyczny. Nikt nie blokował mi wstępu, wręcz wszyscy ściskali mi ręce, a niektórzy nawet gratulowali tego, co zrobiłem z panem Bonim – utrzymuje.