Głosowanie w sprawie ratyfikacji konwencji o zapobieganiu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej miało się odbyć w Sejmie w tym tygodniu. W ostatniej chwili Kopacz zdjęła je jednak z porządku obrad.

Jak informowały media, miał to być wynik nacisków Prawa i Sprawiedliwości, ale również chęć uniknięcia przez przyszłą premier kontrowersyjnych tematów na ostatnim prowadzonym przez nią posiedzeniu Sejmu.

Jak informuje dziś Newsweek.pl, powód zdjęcia niewygodnej ustawy był inny. Informatorzy tygodnika twierdzą, że to konserwatywna frakcja w PO z ministrem sprawiedliwości Markiem Biernackim na czele wymogła na Ewie Kopacz zdjęcie konwencji z porządku obrad.

Konserwatyści mieli zagrozić, że zagłosują wbrew rekomendacji kierownictwa klubu. Spowodowałoby to spektakularna porażkę Platformy Obywatelskiej tuż po dymisji Donalda Tuska.

Media komentują, że po awansie Donalda Tuska na przewodniczącego Rady Europejskiej i dymisji jego rządu, w Platformie uaktywniają się po kolei wszystkie "uśpione" dotąd frakcje.