Prezydent Bronisław Komorowski powierzy już dziś Ewie Kopacz misję utworzenia rządu, choć zgodnie z konstytucją od przyjęcia dymisji poprzedniego gabinetu (11 września) ma 14 dni na zaprzysiężenie nowego premiera.
Rząd Ewy Kopacz ma być zaprzysiężony w poniedziałek 22 września. Prawdopodobnie 27 września pani premier wygłosi expose i wtedy też ma być przegłosowane wotum zaufania dla jej gabinetu. Harmonogram polityczny jest więc precyzyjnie rozpisany i wydawałoby się, że kierownictwo partii rządzącej panuje nad sytuacją. Jednak niedawne decyzje i wypowiedzi niektórych posłów PO pokazują, że przekaz medialny wymyka się spod kontroli.
Tylko w ubiegłym tygodniu miały miejsce trzy zdarzenia, które mogły wprowadzić zamęt w głowach wyborców Platformy, a nawet ich obrazić. Pierwszy zaszokował opinię publiczną Andrzej Gałażewski, poseł PO ze Śląska, który po przegranych wyborach uzupełniających do Senatu w Rybniku napisał na Twitterze: „Myślałem, że Ślązacy są mniej leniwi i mądrzejsi". W ten sposób skomentował niską frekwencję i wygraną PiS w tych wyborach. Za Tuska taka wypowiedź zostałaby złagodzona przez samego premiera, który prawdopodobnie szybko przeprosiłby Ślązaków. Dziś wybrzmiała z całą mocą, choć wicemarszałek Sejmu Cezary Grabarczyk usiłował ratować sytuację.
Kilka dni później Stefan Niesiołowski przekonywał w „Rz", że PO nie zostanie zepchnięta na pozycje lewicowe. „Takie zamiary mają np. ci, którzy namawiają nas do zajmowania się problemami homoseksualistów, którzy dotąd będą krzyczeć o prześladowaniach, aż staną się świętymi krowami, jak na Zachodzie. Do tego nie dojdzie" – napisał.
A jeszcze przed rokiem Niesiołowski w TVN mówił, że choć osobiście jest przeciwko małżeństwom homoseksualnym, to jednak „w spokojny sposób trzeba rozwiązać problemy tych ludzi" i uchwalić ustawę o związkach partnerskich. Skąd ta zmiana – a stąd, że przed rokiem Donald Tusk nakazał swojej partii znalezienie rozwiązania problemu związków partnerskich. Dziś premiera praktycznie już nie ma, a środowiska homoseksualne dostały czytelny sygnał, że PO nie będzie kontynuowała jego polityki. Odchodzący szef rządu osobiście też angażował się w ratyfikację konwencji o przeciwdziałaniu przemocy. Małgorzata Fuszara, nowa pełnomocnik ds. równego traktowania, mówiła w wywiadzie dla „Rz", że premier przekonywał ją, iż z ratyfikacją nie będzie problemu. Tymczasem, gdy tylko zabrakło Tuska Ewa Kopacz zdjęła z porządku obrad Sejmu decyzję w tej sprawie, czym wywołała wściekłość feministek.