Najbliższy tydzień będzie gorący w SLD. We wtorek zbierze się Zarząd Krajowy, który przeanalizuje wszystko, co się wydarzyło w wyborach samorządowych. W środę w tym samym celu spotkają się szefowie kampanii wojewódzkich, a w sobotę 6 grudnia odbędzie się Rada Krajowa SLD. I bez wątpienia będzie burzliwa, bo działacze terenowi nie mogą przeżyć fatalnego wyniku we wszystkich województwach.
Będzie to jednak burza w szklance wody, bo roszady personalne na szczycie nie wchodzą w grę. Rada Krajowa nie jest upoważniona do zmiany lidera, a ewentualni zwolennicy odsunięcia Leszka Millera od kierowania partią musieliby przekonać dwie trzecie delegatów do skrócenia kadencji wszystkich władz od poziomu kół po centralę. To pociągnęłoby za sobą konieczność wielomiesięcznych wyborów, które zbiegłyby się z kampanią prezydencką. – Takie rozwiązanie oznaczałoby ostateczną śmierć partii, a więc nikt się na to nie zdecyduje – przekonuje Krzysztof Gawkowski, sekretarz generalny Sojuszu.
Taki sam punkt widzenia ma Andrzej Szejna, szef świętokrzyskiego SLD. – Jesteśmy w biegu między jednymi wyborami a drugimi i zmiana sztafety byłaby ogromnym błędem – przekonuje w rozmowie z „Rzeczpospolitą".
Przywództwo Leszka Millera nie jest więc zagrożone. Można się jedynie spodziewać wyciągnięcia konsekwencji wobec tych organizacji, które z powodu błędów formalnych nie zarejestrowały list lub nie zaangażowały się należycie w kampanię. Sam Miller w sobotę przedstawi plan działania na najbliższe pół roku. Jak się dowiedziała „Rzeczpospolita", zamierza zapowiedzieć m.in. zmianę strategii wobec Platformy.
Najpewniej w sobotę padnie też wniosek o jak najszybsze wskazanie kandydata SLD na prezydenta i rozpoczęcie kampanii. Gawkowski uważa, że byłoby najlepiej, gdy kandydat na prezydenta był znany już w grudniu. To wyklucza prawybory, za czym opowiada się Szejna. Jego zdaniem takie prawybory powinny być otwarte dla członków i sympatyków SLD – zarówno jeżeli chodzi o możliwość zgłaszania kandydatów, jak i głosowania.