Niezależnie od tego, jak skończy się konflikt o władzę w Kongresie Nowej Prawicy, Janusz Korwin-Mikke założy nową partię – dowiedziała się „Rzeczpospolita". W środę w Strasburgu podczas obrad Parlamentu Europejskiego (liderzy wewnętrznej opozycji Michał Marusik i Stanisław Żółtek są tak jak Korwin-Mikke europosłami) zaplanowane są rozmowy ostatniej szansy. Albo odwołany w zeszłym tygodniu prezes ugrupowania zmusi nowe władze do wspólnego zwinięcia sztandaru KNP, albo opuści ich, wyciągając większość struktur.
Po co ta dyplomacja, skoro tak drastyczny ruch jest już praktycznie przesądzony? Obie strony mają wiele do stracenia. Korwin-Mikke po odejściu z Unii Polityki Realnej, zaliczywszy jeszcze kilka kanapowych formacji, nie chce być oskarżany, że pogrzebał pierwszą partię, która przekroczyła próg wyborczy (w zeszłorocznych eurowyborach). Starzy towarzysze, którzy odsunęli go od władzy, wiedzą zaś, że Korwin-Mikke zyskał wygodny pretekst, by woltę wytłumaczyć wyborcom.
Kilka dni temu do ugrupowania dotarła bowiem decyzja Państwowej Komisji Wyborczej. Odrzuca ona sprawozdanie finansowe KNP za rok 2013. „Rzeczpospolita" dotarła do tego dokumentu. Wyłania się z niego obraz bardzo niefrasobliwej partyjnej księgowości. Jeśli błędy te powtarzały się w kolejnych latach (a zdaniem naszych rozmówców w KNP tak było), to w przypadku wprowadzenia w tym roku posłów do Sejmu korwinowcy nie dostaliby budżetowych subwencji.
W 2013 r. partia zgromadziła na swoich kontach ponad 160 tys. zł. Nieco ponad 100 tys. zł pochodziło z darowizn sympatyków. Nieprawidłowości przy tych wpłatach stanowią jeden z głównych zarzutów. W przelewach brakowało pełnych danych wpłacających.
„Z historii rachunków bankowych Partii nie wynikało także jednoznacznie, które osoby faktycznie dokonywały wpłat na te rachunki, a które jedynie pośredniczyły we wpłatach" – uzasadnia PKW.
Dokonywano też drobnych wpłat gotówką, co w Polsce jest zakazane. Zastrzeżenia dotyczyły również praktyk niektórych członków władz, m.in. Korwin-Mikkego i Żółtka. Płacili oni z własnych środków za faktury m.in. na stacjach benzynowych, w hipermarketach budowlanych czy sklepach z elektroniką. Za te zakupy na rzecz partii zwracali sobie potem pieniądze z partyjnego funduszu. Łącznie w ten sposób rozliczono ok. 3,2 tys. zł.