Kontrolerzy na wniosek Sejmu przebadali budżety Mazowsza od 2010 roku i stwierdzili, że mimo widocznego spowolnienia gospodarczego, które musiało się odbić na dochodach województwa z podatku CIT, sejmik nie zamierzał specjalnie zaciskać pasa.
- Dochody, a więc i wydatki na 2013 rok ustalono z pominięciem zasady ostrożnego planowania – głosi raport Izby.
Przypomnijmy, że jesienią 2013 roku sejmik przestał wpłacać do skarbu państwa kolejne raty podatku solidarnościowego, bo w kasie zabrakło pieniędzy. Na dodatek zadłużenie sejmiku na koniec roku przekroczyło 60 proc. dochodów, a więc poziom powyżej którego samorządom zadłużać się nie wolno. Opozycja domagała się odwołania Adama Struzika, marszałka województwa z PSL i powołania zarządu komisarycznego. Jednak do tego nie doszło. Za to na początku 2014 roku Ministerstwo Finansów wysłało komornika do sejmiku z nakazem ściągnięcia zaległych podatków. To dodatkowo pogłębiło problemy finansowe Mazowsza, bo same koszta komornicze sięgnęły 64 mln zł. I być może województwo pogrążyłoby się całkowicie finansowo, gdyby nie fakt, że w marcu 2014 roku Trybunał Konstytucyjny orzekł, iż wymiar janosikowego nałożonego na Mazowsze był niewłaściwy. I że to właśnie ten podatek stał się głównym powodem problemów województwa.
NIK też przyznaje, że janosikowe było stanowczo zbyt wysokie, skoro województwo z pozycji jednego z najbogatszych regionów w kraju, po zapłaceniu podatku spadało na przedostatnie miejsce pod względem dochodów na jednego mieszkańca. Ale Izba upiera się, że gdyby sejmik zdecydowanie ściął wydatki, to nie popadłby w kłopoty w 2013 roku. I dlatego marszałkowi województwa Izba zaleciła m.in. ograniczenie wydatków i dostosowania ich „do realnie oszacowanych źródeł finansowania".
Marek Miesztalski skarbnik sejmiku uważa jednak, że zarzuty NIK są bezzasadne, bo inspektorzy po prostu nie rozumieją jak działa samorząd.- Izba zarzuca nam, że źle zaplanowaliśmy dochody ale nie mogliśmy ich zaplanować inaczej, bo to Ministerstwo Finansów uznało, że w 2013 roku dochody z CIT będą sporo wyższe niż w 2012 roku, a my musieliśmy dostosować się do tych prognoz – mówi Miesztalski. - Na to NIK, że mogliśmy bardziej oszczędzać ale gdy w kwietniu wpływy z CIT spadły na łeb na szyję, to dziura w naszym budżecie sięgnęła 350 mln zł, a takiej kwoty bez szkody dla zadań statutowych nie byliśmy w stanie zaoszczędzić.