Zagraniczni eksperci twierdzili, że na realizację ogromnego projektu potrzeba przynajmniej trzech, o ile nie pięciu lat. Udało się w równo rok. Od 5 sierpnia 2014 roku, gdy egipski dyktator ogłosił tę wielką inwestycję, przynajmniej 400 przedsiębiorstw zatrudniających około 25 tys. pracowników pracowało 24 godziny na dobę. 80 proc. wielkich maszyn do wydobywania ziemi ściągnięto do Egiptu z całego świata.
Choć Abdel Fatah as-Sisi twierdził, że nowy kanał będzie w całości dziełem egipskich inżynierów i firm budowlanych, szybko zapomniano o tym wymogu, ściągając specjalistów z zagranicy. Prawdą jest jednak, że aż 80 proc. obligacji wyemitowanych dla sfinansowania projektu kupili Egipcjanie. Projekt, który początkowo miał kosztować 4 mld dolarów, ostatecznie pochłonął dwukrotnie więcej środków.

Efekt jest jednak imponujący. 37 km liczącego łącznie 193 km kanału radykalnie poszerzono i pogłębiono, a równolegle do kolejnych 35 km zbudowano całkiem nową drogę wodną. Dzięki temu po raz pierwszy od inauguracji przeprawy w 1869 statki płynące z Azji do Europy i te posuwające się w odwrotnym kierunku będą mogły się mijać. Kanał będzie teraz można pokonać w 11 godzin zamiast 18, co oznacza spadek kosztów dla dużego statku z 46 tys. do tylko nieco ponad 30 tys. euro.
Władze w Kairze liczą, że to pozwoli na radykalny wzrost ruchu. W ciągu zaledwie ośmiu lat zamiast średnio 49 ma się tu pojawić 97 statków dziennie, a dochody egipskiego państwa powinny skoczyć z dzisiejszych 5,3 mld dolarów rocznie do 13,2 mld euro w 2023.