Wyborcze kuszenie emerytów

Świadczenie w wieku 60 lat dla kobiet i 65 dla mężczyzn – to główne założenia projektu prezydenta.

Publikacja: 21.09.2015 21:00

Andrzej Duda podkreślił wczoraj, że do przygotowania projektu zobowiązał się przed wyborcami

Andrzej Duda podkreślił wczoraj, że do przygotowania projektu zobowiązał się przed wyborcami

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Prezydencka propozycja obniżenia wieku emerytalnego do 60 lat dla kobiet i 65 dla mężczyzn to, mówiąc w uproszczeniu, odwrócenie reformy wprowadzonej przez rząd PO w 2012 r. Założono wówczas, że wiek emerytalny ma się wydłużyć do 67 lat dla kobiet do 2040 r., a dla mężczyzn – do 2020 r.

Prezydent Duda chciałby, by jego rozwiązanie weszło w życie już w 2016 r. W uzasadnieniu do ustawy brakuje wyliczeń, jak taka zmiana wpłynęłaby na wysokość świadczeń osób, które zdecydują się na przejście na emeryturę. Prezydent podkreślał jednak, że każdy, kto chce, mógłby pracować dłużej, by uzyskać wyższe świadczenie.

Niższe świadczenia

W dłuższym okresie krótsza aktywność zawodowa może bardzo negatywnie odbić się na portfelach emerytów. Im więcej uzbieramy sobie na starość dzięki temu, że będziemy dłużej pracowali (a tym samym krócej pobierali świadczenie), tym wyższa będzie emerytura. I odwrotnie – im krócej pracujemy, a dłużej odpoczywamy – tym świadczenie mniejsze.

Specjaliści ds. systemów zabezpieczeń emerytalnych wyliczają, że każdy rok pracy więcej to o ok. 9 proc. wyższa emerytura. – Powrót do 60 lat wieku emerytalnego dla kobiet oznacza więc świadczenie niższe o 70 proc. w stosunku do sytuacji, gdyby pracowały do 67. roku życia. Dla mężczyzn powrót do 65 lat oznacza świadczenie niższe o ok. 20 proc. – wylicza Jakub Borowski, główny ekonomista Credit Agricole Bank Polska.

Jak to może wyglądać w praktyce, dobrze ilustruje przykład przeciętnej emerytury. W obecnym systemie w 2040 r. ma ona wynieść ok. 3411 zł dla kobiet (przy założeniu, że będą pobierać świadczenie przez prawie 21 lat), po obniżeniu wieku emerytalnego spadłaby do 2062 zł (na emeryturze kobieta spędzi prawie 28 lat). W przypadku mężczyzn w 2040 r. średnia emerytura to szacunkowo 3513 zł (prawie 17 lat na emeryturze), a po zmianach – 2921 zł (19 lat na emeryturze).

Miliardowe koszty

W uzasadnieniu do ustawy koszty prezydenckiej propozycji zostały oszacowane w latach 2016–2019 r. łącznie na ok. 40 mld zł. To przede wszystkim ciężar (ok. 30 mld zł) zwiększenia dotacji budżetowych do ZUS oraz KRUS. „W perspektywie długoterminowej obniżenie wieku emerytalnego może przełożyć się jednak na dalsze zwiększenie wydatków na świadczenia emerytalne" – czytamy w uzasadnieniu. Jednak prezydent uważa, że można na to znaleźć remedium – „uporządkowanie" rynku pracy.

Wyższe podatki

– Efekty takich działań trudno jednak przewidzieć. W poważnej propozycji powinny się one znaleźć w zapisach ustawowych, a nie w mglistych rozważaniach w uzasadnieniu – komentuje Wiktor Wojciechowski, główny ekonomista Plus Banku. I wylicza na podstawie szacunków przygotowanych przez PO w 2012 r., że do 2025 r. koszty obniżenia wieku emerytalnego wyniosą 140 mld zł.

– Te koszty to z jednej strony mniejsze wpływy ze składek od osób pracujących, które wcześniej przejdą na emeryturę, a z drugiej – większe wydatki na świadczenia – wylicza Wojciechowski. – Można je pokryć, zadłużając się – co wpędzi nas w procedurę nadmiernego deficytu – albo z podatków – dodaje.

– Demografia jest nieubłagana – podkreśla Wojciechowski. Według szacunków GUS dziś na jednego emeryta pracuje 3,5 pracownika, w 2050 będzie to 1,9 pracownika.

prof. Ryszard Bugaj, Instytut Nauk Ekonomicznych PAN

Propozycję prezydenta Andrzeja Dudy odbieram jako wyborczą. Nie jest to bowiem propozycja kompleksowa, która objęłaby wszystkie istotne aspekty ubezpieczeń społecznych. Możliwe jest obniżenie wieku emerytalnego, ale musi ono być powiązane m.in. z działaniami zwiększającymi wpływy do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. To przede wszystkim włączenie do systemu powszechnego ubezpieczeń rolników, ubezpieczeń służb mundurowych czy urealnienie systemu składek osób prowadzących działalność gospodarczą (z obniżeniem składek od osób, który zostały wypchnięte na samozatrudnienie). Konieczne jest także wprowadzenie w pewnym nieznacznym stopniu degresywnego systemu świadczeń. Szkoda, że prezydencki projekt omija te istotne kwestie.

Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu

W tak radykalnym wariancie prezydent proponuje obywatelom wyższe podatki i głodowe emerytury, niższe o kilkadziesiąt procent od obecnych. Jej konsekwencją będzie dodatkowy 1 mln emerytów na garnuszku społeczeństwa i o 1,4 mln mniej pracowników mogących tę rzeszę utrzymać. Nie sądzę, żeby można było takie rozwiązanie traktować serio. Dokument może być przygotowaniem pod stanowisko negocjacyjne, aby w kolejnych etapach odejść od obecnego systemu zdefiniowanej składki i powrócić do systemu zdefiniowanego świadczenia. To już jest prosta droga do katastrofy gospodarczej. Dlatego nie wyobrażam sobie, aby Sejm się nim zajął.

prof. Marek Góra, ekspert ds. ubezpieczeń społecznych, SGH

Politycy – i nie odnoszę się tutaj do konkretnej osoby czy formacji politycznej – muszą mówić Polakom prawdę. A prawda jest taka, że w nieodległej już przyszłości będziemy dłużej pracować. To nie jest moja opinia, to fakt, który wynika z prognoz demograficznych.

Przy krótszej aktywności zawodowej zmniejsza się liczba osób płacących składki, a zwiększa liczba osób otrzymujących świadczenia. Dochodzi do sytuacji, w której mamy do wyboru: albo zwiększamy bardzo znacząco koszty dla młodych, pracujących, albo zmniejszamy świadczenia dla starszych. To wybór między dżumą i cholerą. Jednym wyjściem, ucieczką z tej pułapki jest wydłużenie czasu pracy. Politycy nie mają mocy sprawczej, by zmienić rzeczywistość.

Polityka
Ukraina łączy Tuska i Macrona
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Polityka
Sejmowa partia zmieniła nazwę. „Czas na powrót do korzeni”
Polityka
Stanisław Tyszka: Obecny rząd to polityka pełnej kontynuacji i teatr wojny
Polityka
Polscy żołnierze na Ukrainie? Jednoznaczna deklaracja Radosława Sikorskiego
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Polityka
Nie będzie kredytu 0 proc. Chaos w polityce mieszkaniowej się pogłębia