Prezydencka propozycja obniżenia wieku emerytalnego do 60 lat dla kobiet i 65 dla mężczyzn to, mówiąc w uproszczeniu, odwrócenie reformy wprowadzonej przez rząd PO w 2012 r. Założono wówczas, że wiek emerytalny ma się wydłużyć do 67 lat dla kobiet do 2040 r., a dla mężczyzn – do 2020 r.
Prezydent Duda chciałby, by jego rozwiązanie weszło w życie już w 2016 r. W uzasadnieniu do ustawy brakuje wyliczeń, jak taka zmiana wpłynęłaby na wysokość świadczeń osób, które zdecydują się na przejście na emeryturę. Prezydent podkreślał jednak, że każdy, kto chce, mógłby pracować dłużej, by uzyskać wyższe świadczenie.
Niższe świadczenia
W dłuższym okresie krótsza aktywność zawodowa może bardzo negatywnie odbić się na portfelach emerytów. Im więcej uzbieramy sobie na starość dzięki temu, że będziemy dłużej pracowali (a tym samym krócej pobierali świadczenie), tym wyższa będzie emerytura. I odwrotnie – im krócej pracujemy, a dłużej odpoczywamy – tym świadczenie mniejsze.
Specjaliści ds. systemów zabezpieczeń emerytalnych wyliczają, że każdy rok pracy więcej to o ok. 9 proc. wyższa emerytura. – Powrót do 60 lat wieku emerytalnego dla kobiet oznacza więc świadczenie niższe o 70 proc. w stosunku do sytuacji, gdyby pracowały do 67. roku życia. Dla mężczyzn powrót do 65 lat oznacza świadczenie niższe o ok. 20 proc. – wylicza Jakub Borowski, główny ekonomista Credit Agricole Bank Polska.
Jak to może wyglądać w praktyce, dobrze ilustruje przykład przeciętnej emerytury. W obecnym systemie w 2040 r. ma ona wynieść ok. 3411 zł dla kobiet (przy założeniu, że będą pobierać świadczenie przez prawie 21 lat), po obniżeniu wieku emerytalnego spadłaby do 2062 zł (na emeryturze kobieta spędzi prawie 28 lat). W przypadku mężczyzn w 2040 r. średnia emerytura to szacunkowo 3513 zł (prawie 17 lat na emeryturze), a po zmianach – 2921 zł (19 lat na emeryturze).
Miliardowe koszty
W uzasadnieniu do ustawy koszty prezydenckiej propozycji zostały oszacowane w latach 2016–2019 r. łącznie na ok. 40 mld zł. To przede wszystkim ciężar (ok. 30 mld zł) zwiększenia dotacji budżetowych do ZUS oraz KRUS. „W perspektywie długoterminowej obniżenie wieku emerytalnego może przełożyć się jednak na dalsze zwiększenie wydatków na świadczenia emerytalne" – czytamy w uzasadnieniu. Jednak prezydent uważa, że można na to znaleźć remedium – „uporządkowanie" rynku pracy.