Najwyższa Izba Kontroli wzięła pod lupę trzy rządowe programy pomocowe, których realizację powierzono państwowemu Bankowi Gospodarstwa Krajowego. „NIK oceniła pozytywnie, mimo stwierdzonych nieprawidłowości, przygotowanie organizacyjne i merytoryczne BGK do wdrażania programów rządowych" – czytamy w informacji o wynikach kontroli.
Jakie nieprawidłowości znaleźli kontrolerzy? NIK co prawda nie ma uwag do wydawania środków z programu pożyczek i kredytów studenckich, ale negatywnie ocenia efektywność tego programu.
Kredyty studenckie zostały wprowadzone w 1998 r. Udzielane są przez banki komercyjne, ale państwo dopłaca do ich oprocentowania. I to państwo – za pośrednictwem BGK – powinno sprawować nadzór nad pieniędzmi.
NIK zauważa jednak, że „BGK nie otrzymał dokumentacji składanej przez studentów i nie uczestniczył w rozpatrywaniu wniosków". Poza kontrolą BGK pozostawały też umorzenia studenckich kredytów. W ciągu trzech lat BGK przeprowadził tylko jedną taką kontrolę. Wśród ponad 2,5 tys. zredukowanych kredytów zdecydowana większość to były umorzenia częściowe (20 proc.) dla najlepszych absolwentów uczelni. Niespełna 400 osobom umorzono kredyty w całości ze względu na trudną sytuację materialną. Między 2011 a 2013 r. udzielono ponad 40 tys. kredytów studenckich, a dopłaty do oprocentowania kosztowały państwo 227 ml zł. Kontrolerzy wskazują, że z roku na rok liczba studentów składających wnioski o kredyty malała – z 17,5 tys. w roku akademickim 2010/2011 do 10,4 tys. w roku 2013/2014.
NIK wytyka Ministerstwu Nauki i Szkolnictwa Wyższego, że nie analizowało, skąd się bierze malejąca liczba wniosków. Resort przekonuje, że to efekt niżu demograficznego, który dotarł na uczelnie.