Prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz od dłuższego czasu jest obiektem ataków. Polityk regularnie otrzymuje nienawistne anonimy i pogróżki. Jest ich jeszcze więcej niż w przypadku Pawła Adamowicza, który 13 stycznia bieżącego roku został zamordowany przez nożownika podczas finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w Gdańsku.
- Hejt, półprawdy i szerzenie nienawiści stało się orężem walki politycznej - powiedziała w TOK FM prezydent Gdańska. Wśród tych, którzy często negatywnie wypowiadali się o Gdańsku, był, przypomnijmy, m.in. wicepremier Piotr Gliński. Dulkiewicz oceniła, że PiS nie może się pogodzić z tym, że "regularnie przegrywa w Gdańsku wybory". - Z jednej strony tutaj rozpoczęła się II wojna światowa, która przyniosła totalitaryzmy, a z drugiej strony to tutaj w sierpniu 1980 roku rozpoczęła się nasza pokojowa droga do zmiany systemu w Polsce. Chęć zniszczenia tej pamięci, tej symboliki, jest chęcią pisania polskiej historii na nowo - stwierdziła. Jak dodała, taką tendencję widzi się od początku rządów PiS. - Osoby, którym było nie po drodze z prezesem Kaczyńskim, są wymazywane czy dyskredytowane. Jak Lech Wałęsa - zaznaczyła.
Dulkiewicz zapytana została także o ataki na Europejskie Centrum Solidarności. Instytucja ma problem z pieniędzmi, gdyż minister kultury Piotr Gliński drastycznie zmniejszył dotację. ECS jest również atakowany przez władze "Solidarności", z Piotrem Dudą na czele. - Chciałabym zadać pytanie Piotrowi Dudzie, czy wie, czym jest solidarność w XXI wieku. Gdzie był w sierpniu 1980 roku? Na te pytania publicznie nie uzyskujemy odpowiedzi - powiedziała Dulkiewicz.
W odpowiedzi na przypomnienie, że PiS chce powołać Instytut Dziedzictwa Solidarności, który stanowiłby alternatywę dla ECS, prezydent Gdańska stwierdziła, że te działania są bulwersujące. - Narzędziami państwa powołuje się instytucje, które mają pisać historię na nowo i dzielić społeczeństwo. Pamiętam dramatyczną rozmowę w nocy po śmierci prezydenta Adamowicza z jego żoną i bratem. Powiedzieliśmy sobie jasno, że zrobimy wszystko, żeby jego śmierć nie stała się narzędziem dzielenia Polaków, jak to zrobiono z katastrofą smoleńską. PiS niszczy wspólnotę Polaków i nasze więzi. Cały czas pokazują, że gdzieś się różnimy - przekonywała Aleksandra Dulkiewicz.
Jak mówiła, z drugiej strony, awantura wokół ECS sprawiła, że zainteresowanie instytucją jest dużo większe. - Wielu Polaków i Europejczyków mówi, że musi zobaczyć, jak to wygląda naprawdę. Ludzie mi mówią, że oni wygadują nieprawdę, że pierwszy eksponat to suwnica, na której pracowała Anna Walentynowicz. Wiele osób zaczyna widzieć, jak to wygląda naprawdę. Nie zostawimy ECS, w różny sposób będziemy chcieli pozyskiwać pieniądze. Wierzę też, że minister Gliński nie jest wieczny, każda władza kiedyś się kończy - podkreśliła prezydent Gdańska.