Poprzednia Rada Najwyższa uporządkowała w ubiegłym roku rynek nieruchomości na Ukrainie. Przeforsowano ustawę, zgodnie z którą podczas sprzedaży cena wszelkiego rodzaju nieruchomości powinna zostać najpierw zweryfikowana przez elektroniczny system funduszu mienia państwowego (FDM). Zajmuje się tym rzeczoznawca, który wycenia nieruchomości i wpisuje dane do bazy FDM. W ten sposób np. mieszkanie można sprzedać dopiero wtedy, gdy jego cena zostanie pozytywnie zweryfikowana przez system. Wszystko oczywiście po to, by uniemożliwić zaniżanie cen nieruchomości.
Nie byłoby kontrowersji, gdyby, jak wiele innych reform na Ukrainie, ta reforma nie została „ulepszona". W Kijowie ktoś wymyślił, że ustawę trzeba skorygować w celu utworzenia dodatkowych serwisów internetowych, które pośredniczą pomiędzy rzeczoznawcą i FDM. Po takiej nowelizacji rzeczoznawca musi zapłacić serwisowi internetowemu nawet 1800 hrywien (równowartość 270 złotych) za jedną usługę.
Poprawkę wprowadzono z inicjatywy Bloku Petra Poroszenki, a zarabiał na tym, według ukraińskich mediów, niejaki Anton Jacenko, były deputowany parlamentu z nieistniejącej już Partii Regionów, zlikwidowanej w 2014 roku po ucieczce do Rosji jej lidera i byłego prezydenta Wiktora Janukowycza. Jeszcze w 2018 roku dziennikarze śledczy z portalu Naszi Hroszi (Nasze Pieniądze) ujawnili, że związane z Jacenką firmy w ciągu jednego miesiąca zarobiły na tym 23 mln hrywien (3,5 mln złotych).
Od trzech miesięcy na Ukrainie jest nowy parlament, większość w nim stanowią deputowani partii prezydenta Wołodymyra Zełenskiego Sługa Narodu. Po raz pierwszy w historii ukraińskiego parlamentaryzmu jedna partia zdobyła samodzielną większość (254 z 450 mandatów). To głównie nowicjusze, wcześniej nigdy nie byli w parlamencie. Wydawało się, że usunięcie skandalicznej poprawki z ukraińskiego kodeksu podatkowego z czasów Poroszenki to jedynie kwestia czasu. Kilku deputowanych Sługi Narodu i partii Głos piosenkarza Swiatosława Wakarczuka złożyło projekt ustawy, która zakazałaby działalności pośredników pomiędzy rzeczoznawcami a FDM. Okazało się jednak, że to nie jest takie proste. 19 innych deputowanych prezydenckiego ugrupowania złożyło zupełnie odmienny projekt ustawy, w którym zaproponowali pozostawienie pośredników internetowych i nawet zwiększenie ich uprawnień, a także całkowite wykluczenie z procesu „kupna-sprzedaży" rzeczoznawców. Obydwa projekty trafiły do parlamentarnego komitetu finansów, polityki podatkowej i celnej. Większością głosów pierwszy projekt, likwidujący pośredniczące serwisy, został odrzucony i nie trafi nawet do pierwszego czytania.
Afera wybuchła, gdy znany ukraiński portal Ukraińska Prawda poinformował, że deputowanym za „poprawne głosowanie" w komitecie proponowano po 30 tys. dolarów. Były ukraiński deputowany i znany dziennikarz śledczy Serhij Leszczenko stwierdził zaś, że łapówki wzięło co najmniej 11 deputowanych Sługi Narodu.