Rz: Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro konsultował swoje przemówienia z publicystą Andrzejem Gelbergiem. Dlaczego politycy decydują się na takie usługi?
Dr Karolina Brylska: Politycy rzeczywiście często wspierają się pomocą tzw. speechwriterów. To, czy autorzy przemówień pozostają anonimowi, zależy głównie od kultury politycznej danego państwa. Na przykład w USA skład zespołów ekspertów piszących przemówienia dla polityków najczęściej jest powszechnie znany. Natomiast chociażby w Polsce nazwiska piszących mowy pozostają często w sferze domysłów i spekulacji. Z takich usług korzystają zwłaszcza politycy najwyższego szczebla – szefowie państw czy rządów. To naturalne – przy sprawowaniu ważnej funkcji fizycznie niemożliwe jest, by polityk samodzielnie przygotowywał tak liczne teksty, uwzględniające rozmaite wątki merytoryczne czy historyczne.
Jakie były najlepsze mowy polityczne w historii?
Niewątpliwie wystąpienie Martina Luthera Kinga z 1963 r. w Waszyngtonie, które znane jest pod tytułem „I Have a Dream" („Mam marzenie"). To tekst, który uwzględnia wszystkie klasyczne zasady retoryki, takie jak identyfikacja z odbiorcami czy poruszenie ich wyobraźni – dlatego jego wartość jest ponadczasowa. Następnie Winston Churchill i jego bodaj najsłynniejsza mowa „Krew, trud, pot i łzy" z 1940 r. Do tego rankingu należy dołączyć także co najmniej kilka przemówień Baracka Obamy – chociażby to z 2008 r., gdy po ogłoszeniu wyników wyborów stanął na mównicy i rytualne podziękowanie zamienił w piękną historię o tym, że Amerykanie są w stanie przezwyciężyć każdy kryzys.
Do historii przechodzą jedynie przemówienia wybitnych postaci?