Wakacyjne podróże, ubrania, kosmetyki, restauracje – czy można je rozliczyć w kosztach firmy i dzięki temu zaoszczędzić na podatku? Przedsiębiorcy, którzy opisują swoje życie na blogu, twierdzą, że tak. Fiskus jest przeciwny, ratunek w orzecznictwie.
– Ci, którzy pójdą do sądu i uzasadnią, że prowadzenie bloga przekłada się na firmowe przychody, mają duże szanse na korzystny wyrok – mówi Wojciech Kliś, doradca podatkowy w kancelarii LTCA. – Nie ma natomiast co liczyć na pozytywną interpretację skarbówki. Fiskus twierdzi bowiem, że wydatki na codzienne życie nie mają związku z biznesem.
Czy wydatki mają związek z przychodem
Oto ostatni przykład. Firma sprzedająca personalizowane plakaty i obrazy opisuje na blogu ciekawe wycieczki dla rodziców z dziećmi. Chce zaliczyć wydatki (opłaty za przejazdy, noclegi, posiłki, bilety wstępu, wynagrodzenie redaktorów) do podatkowych kosztów. Argumentuje, że zarabia na reklamach na blogu, promuje na nim też swoje produkty i buduje grupę wiernych klientów.
Nic z tego. Prowadzenie bloga lifestyle'owego nie wiąże się z działalnością spółki – uznał fiskus (interpretacja nr 0114-KDIP2-2.4010.267. 2023.1.KW).
We wcześniejszych interpretacjach skarbówka kwestionowała np. wyjazdy do parków wodnych (bloger robi o nich filmy), zakupy różnych praktycznych przedmiotów (testowanych na portalu dla konsumentów), teatr, kino, restauracje, ubrania i kosmetyki (recenzowane na blogu o życiu). Nie pomagały argumenty, że im ciekawsze teksty, tym więcej czytelników i większa szansa na reklamy.