Polska skarbówka ma coraz więcej uprawnień i dostaje ogrom informacji o podatnikach. To, co z tym robi, to już inna para kaloszy. Urzędnik powinien korzystać z tej wiedzy na czas. Potwierdził to w czwartek Naczelny Sąd Administracyjny.
Dekada bezczynności
Sprawa dotyczyła spadku po zmarłym w 2008 r. W 2010 r. na podstawie postanowienia sądu majątek po nim nabyły dwie spadkobierczynie. Schody zaczęły się po latach, kiedy w 2019 r. wniosły o wydanie zaświadczenia na dysponowanie spadkiem i złożyły mocno spóźnione deklaracje na podatek od spadków. Wtedy zareagował fiskus. Wszczął postępowania, podliczył kobiety i zażądał zapłaty zaległego podatku od spadków i darowizn wyliczonego dla osób zaliczanych do II grupy podatkowej.
Czytaj więcej
Spadkobierca, który za pieczę nad niespokrewnionym spadkodawcą dziedziczy po nim mieszkanie, może liczyć na zwolnienie z podatku, także gdy podopieczny przebywał w domu opieki.
Spadkobierczynie nie chciały płacić. Ich zdaniem fiskus nie mógł domagać się od nich podatku, bo się spóźnił i zobowiązanie się przedawniło.
Urzędnicy nie dali jednak za wygraną. Zasłonili się art. 6 ust. 4, ale tylko jego zdaniem drugim. Twierdzili, że obowiązek podatkowy podatniczek „odnowił się” dopiero w 2019 r. na skutek powołania się przez nie na nabycie spadku przed urzędem skarbowym.