Pod względem liczby debiutantów i ich wartości Giełda Papierów Wartościowych jest w czołówce Europy, często wyprzedza nawet giełdę w Londynie.
Biorąc pod uwagę fakt, że wartość akcji w dniu debiutu jest przeważnie wyższa niż cena zapłacona za ich nabycie w ofercie publicznej, debiuty są postrzegane jako okazja do zarobku. Aby go zwielokrotnić, gracze posługują się lewarem – pożyczają od biur maklerskich pieniądze na zapisanie się na więcej papierów wartościowych, niżby to wynikało ze stanu ich środków na koncie. Skutkuje to redukcją zapisów i przyznaniem jedynie części zamawianych akcji.
W wypadku ofert prywatyzacyjnych praktyka kredytowania jest ograniczana przez Skarb Państwa metodą ustalania maksymalnych limitów dla jednego inwestora. Tak było przy zapisach na akcje BGŻ, w wypadku których można było zapisać się maksymalnie na akcje o wartości 10,8 tys. zł, a w wyniku obniżenia ceny i wielkości oferty i tak można było liczyć na kilkukrotnie niższy przydział. Inne oferty nie muszą zawierać takich zapisów. Ma to spore znaczenie dla rozliczenia kosztów kredytu na ich zakup.
W styczniu 2009 r. do ustawy o PIT został dodany art. 23 ust. 1 pkt 38b, zgodnie z którym przychodu nie pomniejsza się o zapłacone odsetki i prowizje od kredytu, za który nabyto papiery wartościowe, przypadających proporcjonalnie na tę część kredytu, która nie została wydana na kupno tych papierów wartościowych.
Oznacza to, że w razie sprzedaży z zyskiem akcji po pomyślnym debiucie zarobek możemy pomniejszyć jedynie o tę część kosztów kredytu, która przypadła na faktycznie wykonaną transakcję.