Z młodości spędzonej na Wydziale Filozofii UW pamiętam, że było w dobrym tonie o nim mówić, ale że tylko niektórzy robili wrażenie, iż cokolwiek z jego twórczości rozumieją. Ja do nich nie należałam.
Znalazłam w internecie dwie ciekawe informacje. Jedną, że zamknięto właśnie w Wesołej pod Warszawą wystawę „Wielość rzeczywistości" zorganizowaną w 100-lecie odzyskania niepodległości przez Muzeum Józefa Piłsudskiego w Sulejówku. Pomysł wystawy brzmiał bardzo interesująco, choć trochę postmodernistycznie, a miejsce ciekawe, bo Chwistek był legionistą. Był też, po zajęciu Lwowa przez Sowietów, członkiem Związku Radzieckich Pisarzy Ukrainy. Wykładał potem analizę matematyczną w Tbilisi, a zmarł w 1944 r. w Moskwie, w szpitalu – co było wtedy raczej przywilejem. Może właśnie szczegóły biografii Chwistka i jego wielorakie talenty skłoniły pewnego autora eseju o nim do założenia, że Chwistek sam przebywał w wielu rzeczywistościach. Oczywiście przebywanie zbyt głęboko w odmiennych rzeczywistościach jest jednym z symptomów schizofrenii, ale w potocznym sensie zdarza się każdemu z nas.