Słowa są tu niezwykle ważne: nie tylko ze względu na to, jak oceniamy pierwszą środę nowego roku, Święto Trzech Króli 2021, ale również, jakie wybiorą prokuratorzy, by formułować akty oskarżenia. Od tego będzie zależało, czy sprawcy – w tym momencie ocenia się, że będzie ich do tysiąca – dostaną kary grzywny czy kilkadziesiąt lat więzienia.
Zarzuty mogą stawiać przede wszystkim władze miasta Waszyngton i władze federalne. A wśród oskarżonych mogą być przedstawiciele różnych warstw społecznych i ras. Panuje pogląd, że prezydenta Trumpa popierają czynnie przede wszystkim biali frustraci, których łączy wiara w teorie spiskowe, zwłaszcza te rozpuszczane przez QAnon. Na wiecu przed marszem na Kapitol dominowali rzeczywiście biali mężczyźni bez masek, Kapitol też szturmowali – na oko – biali mężczyźni w młodym lub średnim wieku, ale jedyną zabitą osobą wśród demonstrantów była 35-letnia kobieta, weteranka sił lotniczych; jednym z głównych organizatorów najazdu na Waszyngton jest 35-letni mieszkaniec Texasu Ali Alexander, identyfikujący się jako chrześcijanin, czarny i Arab, założyciel organizacji Stop the Steal (chodzi o „kradzież" głosów oddanych na Trumpa). W Nowym Jorku zatrzymano zaś Aarona Mostofskiego, syna sędziego i znanej osobistości w środowisku ortodoksyjnych Żydów, który jest oskarżony o odebranie siłą policjantowi tarczy i kamizelki kuloodpornej. Mostofsky ubrany był w skóry, tak jak i inny zatrzymany, mieszkaniec Arizony Jake Angeli.
Ciekawe, że media, zwłaszcza wizualne, przedstawiały przez pierwsze dni bardziej happeningowe sceny i postacie. Dopiero po kilku dniach zaczęto pokazywać prawdziwy horror zdobywania Kongresu, ludzi z łomami, gazem łzawiącym, którzy już nie wyglądali na wariatów, ale wykrzykiwali groźne hasła nie tylko pod adresem demokratów, ale i wiceprezydenta Mike'a Pence'a, którego tego dnia prezydent Trump nazwał „pussy", za nieodrzucenie wyników wyborów (czego Pence tak czy owak nie mógł zrobić).
Dopiero 12 stycznia FBI ujawniło, że atak na Kapitol był sprawnie zorganizowany, że organizatorzy dysponowali nowoczesnymi środkami porozumiewania się, że w różnych planach mowa była o broni palnej i materiałach wybuchowych, które zresztą znaleziono pod kwaterami obu partii. Groźba dla kongresmenów była jak najbardziej poważna, jednych ewakuowano, inni schronili się pod krzesłami i stołami. Tego samego dnia, ale później, Kongres zaakceptował – zgodnie z wymogami konstytucji – wynik wyborów i ogłosił już jak najbardziej oficjalnie zwycięstwo Joe Bidena.
FBI informuje również, że z posiadanych informacji wynika, że istnieje zagrożenie napadów ze strony zwolenników prezydenta Trumpa w Waszyngtonie i w stolicach stanowych bądź w dniu inauguracji nowego prezydenta – 20 stycznia – lub przed nią. Ameryka nie była nigdy w takim położeniu ani też nikt nigdy nie przewidział sytuacji, w której urzędujący prezydent nie akceptuje swojej przegranej w wyborach, a jego zwolennicy, podniecani od kilku lat jego słowami i wyznający krążące po internecie teorie spiskowe będą w obronie Ameryki rozbijali trzon jej demokracji.