Tam, czyli gdzie? Na północy Hiszpanii, jakieś sto kilometrów na południe od Bilbao. W Torremontalbo, niemal opuszczonej wiosce nad Ebro, wszystko jest stare, nie tylko gotycka wieża obronna, ale przede wszystkim winne krzewy na wzgórzach. Pierwsze zasadzili ponad 150 lat temu don Nicanor Manso de Zúniga, hrabia Hervías, i jego brat don Victor Cruz. Krzewy przetrwały jakimś cudem atak żarłocznej mszycy filoksery, która zniszczyła europejskie winiarstwo. Jeszcze dwa trudne słowa i pijemy. Pierwsze to tempranillo, podstawowa tutejsza odmiana, która musi być w każdym – i to drugie z zapowiadanych słów – kupażu, czyli winie z różnych szczepów. Tempranillo, dodajmy, uprawiali jeszcze w średniowieczu cystersi, zakon najbardziej zasłużony dla europejskiego winiarstwa, a w Rioja często trafia do jednej beczki z garnachą i graciano, choć może występować solo.
Czytaj dalej. Tylko 29,90 zł miesięcznie
Dostęp do serwisu rp.pl, w tym artykuły z Rzeczpospolitej i Plus Minus.
Możesz zrezygnować w każdej chwili.