Był to koniec smuty i punkt zwrotny w walce z Rosją o władzę nad Słowiańszczyzną. Próba osadzenia na tronie carskim Władysława Wazy, syna króla polskiego, się nie powiodła. Chyba ze stratą dla Rosjan, którzy musieli czekać jeszcze jedno stulecie na otwarcie kraju dla zachodniej cywilizacji przez cara Piotra I. Co byłoby dla nich lepsze w ostatecznym rachunku: triumf samodzierżawia czy demokracja szlachecka?
Na Zachód ruszyła rosyjska lawa, wolno, lecz nieubłaganie. 200 lat po usunięciu Polaków z Kremla królem polskim na resztkach ziem Rzeczypospolitej został car rosyjski. Ale nastąpił kolejny obrót wskazówek na zegarze stuleci i wahadło poszło w drugą stronę. W roku 1920 powstrzymaliśmy atak barbarzyństwa na Europę Zachodnią. Niestety, Europa o tym nie wie. Komunizm w Niemczech, Francji, Włoszech, Hiszpanii, krajach Beneluksu obróciłby je w taką ruinę, jaką okazały się Niemcy wschodnie po obaleniu muru berlińskiego. Stało się inaczej dzięki Polsce. Mało brakowało do spełnienia Orwellowskiego koszmaru – całej Europy pod władzą komunizmu.
Polska szuka sobie dzisiaj tożsamości w Unii. Nie da się jej stworzyć bez historii. Byliśmy przedmurzem Zachodu. Propaganda komunistyczna celowo ośmieszała ten fakt. Zapewne dlatego w niby-wolnym kraju jeszcze nie powstał film o Bitwie Warszawskiej. Komuna niszczyła myślenie w kategoriach polskiej racji stanu niezależnej od Rosji. Jest to kolejny powód, dla którego polscy twórcy wstydzą się zabiegać o interes kraju. W takim razie niech ich zastąpią politycy, którzy racją stanu zajmują się zawodowo.
Rząd Platformy Obywatelskiej zamierza poprawić stosunki z Niemcami i Unią . Przyda się w tym celu wzbudzanie sympatii. Proponuję obrócić historię w kapitał polityczny dla twardej walki o polskie wpływy. Zwróćmy się do europejskiej opinii publicznej za pośrednictwem kina. Rządy składają się na ogół z cyników, ale zwykli ludzie docenią zasługi. Skoro historycy uważają Bitwę Warszawską za jedną z kilkunastu najważniejszych w dziejach świata, niech świat się o tym od nas dowie.
Niech proeuropejski i proniemiecki rząd PO zamówi film „1920“ o tym, jak Polska ocaliła siebie, Niemcy i Europę przed Rosją Sowiecką. Niech da na to pieniądze, jak podobno Kreml wyłożył na „1612“. Ukazanie naszej historycznej roli przedmurza Zachodu leży w interesie polskiej racji stanu. Dobrze to rozumie Radosław Sikorski. Będąc jeszcze ministrem obrony narodowej w rządzie PiS, obiecał wydatną pomoc wojska przy takiej produkcji. Skoro ma znów być w rządzie, ta idea znajdzie w nim mocnego sojusznika.