Belfer z uroczym uśmiechem

Gdybym nie poznała osobiście Katarzyny Hall, to myślałabym, że nie istnieje. Dotychczas nie spotkałam się z tyloma pozytywnymi opiniami na temat jednej osoby. Ktoś taki nie ma prawa istnieć.

Publikacja: 16.11.2007 16:15

Katarzyna Hall na pierwszym posiedzeniu rządu

Katarzyna Hall na pierwszym posiedzeniu rządu

Foto: Fotorzepa, Raf Rafał Guz

Mądra, pracowita, świetnie zorganizowana, przebojowa i bardzo stanowcza. No i oczywiście superfachowiec od spraw oświaty. Te cechy wymieniali niemal wszyscy moi rozmówcy, zarówno gdańscy współpracownicy, jak i politycy szczebla centralnego. Po prostu "genialna kobieta", jak powiedział o swojej przyszłej minister edukacji Donald Tusk.

Katarzyna Hall nie ma żadnego politycznego zaplecza, a jej konsekwencja i stanowczość mogą wywoływać spory. To, że nie jest ani politykiem, ani profesorem, wyróżnia ją na tle poprzedników w ministerstwie. Komentatorzy oceniają, że praktyk i samorządowiec na ministerialnym stanowisko to bardzo dobry pomysł. – Donald Tusk podjął bardzo odważną decyzję – ocenia Jarosław Gowin, poseł PO i gorący zwolennik tej nominacji.

Czy minister Hall sobie poradzi? – To znak zapytania. Bycie dobrym dyrektorem czy wiceprezydentem miasta to coś innego niż bycie ministrem, który musi wdrażać zmiany systemowe i prowadzić polityczne negocjacje, także ze związkami zawodowymi – uważa Maciej Płażyński, poseł PiS i wieloletni wojewoda gdański.

Kiedy Aleksander Hall i Katarzyna Knoch-Tryba w połowie lat 90. wzięli ślub, dla wielu było to ogromnym zaskoczeniem. On, konserwatywny polityk i publicysta, guru dla środowiska ludzi wywodzących się z Ruchu Młodej Polski, był uważany za zatwardziałego starego kawalera. Ona, matka trzech synów, rozwódka i wdowa, była już znana w Trójmieście jako współzałożycielka Gdańskiego Towarzystwa Oświatowego i twórczyni pierwszego w tym regionie niepublicznego liceum. –Nikomu nie przyszło do głowy, że Olek się ożeni – wspomina Antoni Pawlak, rzecznik prezydenta Gdańska Piotra Adamowicza.

Jak więc do tego doszło?

–Ona była zafascynowana osobowością Olka, a jest kobietą bardzo skuteczną – mówi Maciej Grzywaczewski, współzałożyciel młodopolaków. – Bardzo inteligentna, potrafi być świetnym partnerem intelektualnym – dodaje.

I tak zatwardziały kawaler wszedł w rodzinę. – Trzech budrysów traktował jak własnych – oceniają przyjaciele.

Dwaj najstarsi synowie z pierwszego małżeństwa są już dorośli. Konrad, historyk i nauczyciel, pisze doktorat. Karol, który jest architektem, mieszka za granicą. Katarzyna Hall została babcią. Najmłodszy, Jacek, będzie mieszkał w Gdańsku, gdy mama zacznie ministrowanie w Warszawie. W wywiadzie dla "Dziennika Bałtyckiego" Aleksander Hall zapewnił, że "jakoś sobie poradzimy, bo umiem robić jajecznicę".

Katarzyna jest nazywana przez męża Niedźwiedzicą. Skąd taki przydomek? – Gdy Jacek był mały, miał całą kolekcję misiów, w domu była Misiolandia, brakowało tylko niedźwiedzicy, została więc nią Kasia – opowiada Jan Dworak, przyjaciel rodziny.

Kto wymyślił Katarzynę Hall na ministra? Część moich rozmówców twierdziła, że ta kandydatura pojawiła się podczas konsultacji Tuska z Jarosławem Gowinem, posłem PO.

–Nie nazwałbym tego konsultacjami. Tusk zadzwonił do mnie i spytał, czy chcę zostać ministrem edukacji. Odmówiłem – mówi Gowin. – To będzie nim Katarzyna Hall, usłyszałem natychmiast z ust premiera – dodaje. Gowin, podobnie jak wielu innych, uznał, że to świetna kandydatura.

Premier Tusk sam wymyślił swoją minister. Nie musiał zresztą specjalnie wymyślać, bo doskonale znał, jak wszyscy w Gdańsku, oświatową działalność Katarzyny Hall. – Tusk lubi dynamiczne, energiczne kobiety – twierdzi Adamowicz.

Gdy w 2006 roku w urzędzie miejskim w Gdańsku powstał wakat na stanowisku wiceprezydenta, Adamowicz odwiedził Tuska w jego poselskim biurze. – Będę miał nowego wiceprezydenta – zakomunikował liderowi Platformy. – To kobieta? Katarzyna Hall? – Tusk trafił od razu.

Nim jednak Adamowicz przedstawił propozycję Katarzynie, spotkał się najpierw z jej mężem. – Spytałem Olka o opinię i zgodę, i dopiero jak ją uzyskałem, pojechaliśmy razem do domu Hallów, długo się nie zastanawiała, spytała tylko o zakres swobody – ujawnia Adamowicz.

Tym razem to sama kandydatka konsultowała się z mężem. Po otrzymaniu od Tuska oferty poprosiła o dwa dni do namysłu w rodzinnym gronie.

Prezydent Gdańska bardzo zachwala swoją byłą współpracownicę. – Ma pomysły i temperament reformatora, jej się chce – ocenia. Jego zdaniem Katarzyna ma nowoczesne podejście do oświaty. – Uważa, że kluczem do dobrobytu jest edukacja, a nie zasiłki dla wykluczonych, że oświata to element wspierający politykę społeczną – mówi Adamowicz.

Nie bez znaczenia jest fakt, że nowa minister jest z wykształcenia matematykiem. – Dla niej liczby, algorytmy to coś oczywistego, świetnie widzi finansową stronę szkolnictwa, wie, że oprócz posiadania pomysłów trzeba patrzeć na kasę – dodaje.

Przyznaje jednak, że parę sprzeczek między nim a zastępczynią było: –Bywa bezkompromisowa i uparta.

Gdy przedstawiała publicznie projekt zmian w gdańskiej oświacie, powiedziała od razu, że "ta i ta grupa radnych jest temu przeciwna".

– Powiedziałem jej, że trzeba być trochę dyplomatą, usłyszałem w odpowiedzi: uczciwość tego wymaga, by nazwać sprawę po imieniu – opowiada Adamowicz.

–Jak jest do czegoś przekonana, to trudno się z nią rozmawia, ale nauczyła się pewnej elastyczności – mówi Antoni Pawlak. Jako przykład podaje przeprowadzenie przez radę miasta, w której działacze PiS walczą z Platformą, a w PO są dwa ścierające się nurty, konserwatywny i liberalny, pomysłu utworzenia ciała doradczego ds. edukacji przy wiceprezydencie.

Znajomi oceniają jej poglądy jako umiarkowanie konserwatywne. – Nie jest to Marek Jurek w spódnicy – wyjaśnia Pawlak.

Politycznego doświadczenia ma jednak niewiele. Była co prawda członkinią Partii Konserwatywnej i Stronnictwa Konserwatywno-Ludowego. Obie współzakładał Aleksander Hall. Do Platformy ani ona, ani jej mąż już nie wstąpili. (Aleksander Hall w swojej publicystyce wielokrotnie zresztą Platformę krytykował). Ale politycznej elastyczności rzeczywiście się chyba trochę nauczyła. Gdy przyjmowała propozycję ministrowania, zabiegała u Tuska, aby szefem Sejmowej Komisji Edukacji był ktoś z PO. I takie zapewnienie uzyskała. Przychylny szef komisji ułatwia bowiem ministrowi prace, redukuje przynajmniej część konfliktów na linii Sejm – minister.

Kiedy pojawiła się jej kandydatura na ministra edukacji, media od razu przypomniały sobie o wydarzeniach sprzed roku w gdańskim gimnazjum. Po samobójczej śmierci Ani dziennikarze masowo zjechali pod szkołę. Wiceprezydent Hall, przedzierając się przez kordon kamer i dziennikarzy, powiedziała emocjonalnie: – Państwo robicie tu niepotrzebną sensację. Tę sprawę trzeba wyciszyć. To jest wielka tragedia, ale musimy sobie zdawać sprawę z tego, że gimnazjaliści to dzieci niestabilne emocjonalnie, w burzy hormonów. Pozwólmy działać dyrektorowi tak, by szkoła mogła wreszcie powrócić do normalnego funkcjonowania.

Te zdania były jej później wielokrotnie wypominane, zostały zinterpretowane jako obrona nauczycieli, zamiast wyeksponowania dramatu dziewczynki. Potem za te słowa przeprosiła.

– Miała moment załamania, ale później okazała się twarda i konsekwentna – ocenia Adamowicz.

Starła się z ówczesnym wicepremierem Romanem Giertychem, który chciał właśnie w tym gdańskim gimnazjum zorganizować prezentację programu "Zero tolerancji dla przemocy w szkołach". Uważała, że jest to najgorsze miejsce do politycznej kampanii, a szkole potrzeba teraz spokoju. Giertych jednak konferencję zorganizował.

– I tak była bardzo dzielna, nie uległa ogólnej psychozie, ale przecież nie mogła stanąć w drzwiach i nie wpuścić do gimnazjum ministra edukacji – broni koleżanki Ligia Krajewska, warszawska radna PO, która współpracowała z Hall w Krajowym Forum Oświaty Niepublicznej.

– Słusznie przeciwstawiła się potocznej opinii, ale nie wystarczy mieć rację, trzeba jeszcze umieć do niej przekonać – ocenia Grzywaczewski. I dodaje, że medialność nie jest silną stroną Katarzyny Hall.

Mówi szybko, z ekspresją. – W jej głosie słychać zawsze lekkie podniecenie – uważa Irena Dzierzgowska, wiceminister edukacji w rządzie Buzka, z którą Katarzyna Hall jako ekspert współpracowała. Jako "głośną w mówieniu" charakteryzuje nową minister Antoni Pawlak. – To takie skrzywienie zawodowe – dodaje. Kropkę nad "i" stawia Adamowicz: – Jest belfrem z powołania i charakteru.

Dość autorytarny sposób wypowiadania się nie musi być jednak przeszkodą w sprawowaniu urzędu ministra. Tym bardziej że słucha opinii innych, poszukuje ich. Gdy była wiceprezydentem, rozesłała do nauczycieli ankietę, pytając o opinie i rady. Kiedy została kandydatką na ministra, publicznie zamilkła do czasu zaprzysiężenia, ale napisała w specjalnym oświadczeniu, że "różne przesyłane mi opinie i postulaty analizuję bardzo poważnie". Dzierzgowska pamięta, że spotykała Hall na wszystkich konferencjach, naradach i sympozjach: – Słuchała, ale była też aktywna, często zabierała głos.

W opinii byłej wiceminister siłą Katarzyny Hall jest niesłychana konsekwencja. – Działa trochę na zasadzie kropli, która drąży skałę – ocenia.

Tych "kropli" musiała wiele użyć, by rozkręcić w Trójmieście szkolnictwo niepubliczne. Dziś działa tam siedem placówek założonych przez jej fundację i mają bardzo dobrą renomę. Kilkanaście lat temu niemal nikt w powodzenie tego przedsięwzięcia nie wierzył. A okazało się sukcesem nie tylko pod względem merytorycznym, ale i menedżerskim.

W 1989 roku razem z koleżanką Beatą Pawlak zostawiły pracę na Uniwersytecie Gdańskim i postanowiły powołać fundację i założyć pierwsze niepubliczne liceum w Gdańsku. Potrzeba było przede wszystkim sponsorów.

– Te dwie dziewczyny zadzwoniły do prałata Jankowskiego, umówiły się i pojechały do niego na plebanię, przekonały do swojego pomysłu – opowiada Płażyński, który też znalazł się w gronie fundatorów. I wyjaśnia: – A prałat Jankowski był postacią, przed którą otwierały się wtedy wszystkie drzwi. A dalej już poszło.

Hall jest uważana za znakomitą organizatorkę. Nie tylko w życiu zawodowym. – W zeszłym roku, gdy były imieniny Olka, bratowa była w w podróży służbowej, wracała pociągiem do Gdańska, ale w domu przyjęcie imieninowe było przygotowane – opowiada Jerzy Hall. – Jak ona to zorganizowała "zaocznie", nie mam pojęcia, ale na pewno nie zrobił tego Olek, bo takich rzeczy zupełnie nie potrafi – dziwi się Hall. Katarzyna dotarła dopiero pod koniec imprezy.

– To osoba z twardym charakterem, nie wiem, czy współpraca z nią jest łatwa – tak mówi o bratowej Jerzy Hall. O tym, co może mieć na myśli, mówiąc o twardości, wyjaśnia historyjka z przyjaciółką nauczycielką. Nowa pani minister jest wrogiem papierosów. W jej szkole nauczyciele nie mieli prawa palić w żadnym miejscu. Na paleniu w toalecie nakryła swoją przyjaciółkę. – Jak się jest nauczycielem, to się nie pali – oświadczyła jej i nałożyła na winowajczynię wysoką karę pieniężną.

Surowy wizerunek belfra łagodzi miły uśmiech Katarzyny Hall. Na ten uśmiech zwraca uwagę wielu moich rozmówców. – Ona ma uroczy, dziewczęcy uśmiech – twierdzi nawet Krzysztof Wyszkowski, który nie jest wielkim fanem nowej pani minister, bo obawia się, że nie zna się ona na ludziach. Uroczy uśmiech i sympatyczną buzię zapamiętał też Tomasz Wołek, który był przez rok nauczycielem Katarzyny Kończy (nazwisko panieńskie) w liceum. – Uczyłem przysposobienia obronnego, bo był to jedyny wolny etat, dziewczętom czytałem więc poezję, a z chłopcami grałem w piłkę –opowiada Wołek, który po latach spotkał Katarzynę na jednym ze spotkań Partii Konserwatywnej.

Mądra, pracowita, świetnie zorganizowana, przebojowa i bardzo stanowcza. No i oczywiście superfachowiec od spraw oświaty. Te cechy wymieniali niemal wszyscy moi rozmówcy, zarówno gdańscy współpracownicy, jak i politycy szczebla centralnego. Po prostu "genialna kobieta", jak powiedział o swojej przyszłej minister edukacji Donald Tusk.

Katarzyna Hall nie ma żadnego politycznego zaplecza, a jej konsekwencja i stanowczość mogą wywoływać spory. To, że nie jest ani politykiem, ani profesorem, wyróżnia ją na tle poprzedników w ministerstwie. Komentatorzy oceniają, że praktyk i samorządowiec na ministerialnym stanowisko to bardzo dobry pomysł. – Donald Tusk podjął bardzo odważną decyzję – ocenia Jarosław Gowin, poseł PO i gorący zwolennik tej nominacji.

Pozostało 94% artykułu
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Artur Urbanowicz: Eksperyment się nie udał