321 listów‚ kartek‚ widokówek i telegramów pisanych od 2 stycznia 1928 r. do 4 grudnia 1931 r. obejmuje korespondencja Stanisława Ignacego Witkiewicza z żoną Jadwigą z Unrugów zawarta w drugim tomie „Listów do żony”‚ przygotowanych do druku przez zmarłą w 2001 roku Annę Micińską‚ opracowanych i opatrzonych przypisami przez prof. Janusza Deglera, a wydanych właśnie nakładem Państwowego Instytutu Wydawniczego. Edycja całej tej korespondencji (są to tylko listy Stanisława‚ nie ma ani jednego listu Jadwigi)‚ wchodząca w skład „Dzieł zebranych” Stanisława Ignacego Witkiewicza‚ liczyć będzie cztery tomy.
Na przełomie lat 20. i 30., gdy Witkacy pisał opublikowane teraz listy, przeżywał niełatwe chwile. Miał kłopoty finansowe, przydarzały mu się dolegliwości zdrowotne, chorowała też jego matka (zmarła 3 grudnia 1931 r.), z którą był bardzo mocno związany emocjonalnie. Pisze w tym czasie „Narkotyki”, eksperymentując z peyotlem, którego właściwościami był zachwycony. Walczył z nałogiem tytoniowym i alkoholowym. Przede wszystkim jednak usiłował ratować swoje małżeństwo, które przechodziło wyraźny kryzys. W życiu artysty pojawiła się druga kobieta – Czesława Oknińska-Korzeniowska –i nie był to tylko jeden z jego licznych romansów, lecz poważny związek, którego żona Witkacego nie miała zamiaru tolerować. Ostatecznie jednak – jak wiadomo – nie zdecydowała się na rozwód.
Warto sięgnąć po nowy tom „Dzieł zebranych” Stanisława Ignacego Witkiewicza. W 1982 r. na łamach „Przekroju” Anna Micińska stwierdziła‚ że listy Witkacego do żony „stanowią jedno z najbardziej fascynujących dzieł literackich epoki‚ a bodaj czy nie najbardziej fascynujące dzieło autora »Szewców« i »Nienasycenia«”. O ile z drugą częścią zdania nie musimy się zgadzać‚ o tyle pierwsza jest prawdziwa. —k.m.
[Zakopane] 3 II [1929]Ty jednak jesteś jedyna i na to nie ma rady. Wszystkie baby możliwe są niczym wobec Ciebie, ale to moja szkoła, bo przecież byłaś nieznośna. Obcy muszą to widzieć. Tylko te przeklęte kwestie. Trudno. Wczoraj byłem na kolacji malarzy i uciekłem. 2 kanapki z ohydną skumbrią, karp s u r o w y zupełnie w galarecie z cebulą (kazałem sobie dać ohydnej fasolki) i tort spod c.g. [ciemnej gwiazdy]. Próbuję nauczyć się kierować radio, ale niewiele z tego wychodzi. Aparat Nawrockiego lichy bardzo. Rysuję pannę Te [Turowską]. Tamci przyjęli1. Mrozy straszne.
Eigerowej nie widziałem.