Sformułowany przez Marka Cichockiego postulat odzyskania przez Polskę podmiotowej roli w Europie wzbudził mocne i krótkotrwałe emocje: polemizowali z nim Dariusz Rosati i Dariusz Rosiak. Po czym dyskusja wygasła. Tymczasem idzie o sprawy niezmiernie ważne: o kształt naszej polityki zagranicznej i szerzej – o samoświadomość polityczną.
Aby jednak debata miała sens, należy precyzyjnie określić, o czym mówimy. Czym ma być owa podmiotowość? Czemu ma służyć? A może jest wartością sama w sobie? Jakimi atutami dysponujemy, aby ją osiągnąć?
Owszem, Polska winna prowadzić bardziej podmiotową politykę europejską. Leży to zresztą w interesie całej Unii, która od dłuższego już czasu pracuje na krótkim oddechu. Mówienie jednak o odzyskaniu podmiotowości jest nieporozumieniem. I anachronizmem. Odzyskać bowiem można to, co się utraciło. Tymczasem dzisiaj podmiotowość jest czymś zgoła innym niż kilka wieków temu. Nie ma powrotu do sytuacji, w której podmiotowość była wystarczającym instrumentem realizacji rozmaitych celów. Postulat podmiotowości, tak jak widzi ją Cichocki, jest więc raczej wezwaniem do odwagi, zawołaniem bojowym – być może potrzebnym – niż celem właściwym.Bo czy partnerzy będą się z naszym stanowiskiem liczyć bardziej od chwili, gdy tę podmiotowość uzyskamy? Obecna struktura polityczna Europy nie daje żadnych szans na skuteczne operowanie według takich kategorii. Tylko Francja i Niemcy mają w Unii na tyle mocną pozycję, by używać jej jako instrumentu wpływu. Zawdzięczają to wielu czynnikom, te dwa państwa zakładały Unię, ponadto są najludniejsze i najbogatsze. Dzięki strategiom swych firm przemysłowych i finansowych Niemcy kontrolują ponad połowę PKB państw należących do strefy euro. Od niemieckiej gospodarki uzależniony jest rozwój gospodarczy północnych Włoch, krajów Beneluksu i Hiszpanii. Połączone gospodarki Francji i Niemiec stanowią drugą potęgę przemysłową i pierwszą potęgę handlową świata. Mimo to argument – i instrument – ich pozycji w Unii działa bez pudła tylko wtedy, gdy obydwa te kraje wspólnie wspierają tę samą inicjatywę.
Nie odzyskanie utraconej podmiotowości rozumianej jako narzędzie władzy, lecz uzyskanie podmiotowości – w sensie autonomii myślenia i zdolności realizacji interesów – musi być celem naszej polityki unijnej.
Spłaszczenie debaty politycznej nikomu nie przynosi ani chluby, ani pożytku. Odwrotnie: Europa jest głodna nowych pomysłów, świeżych idei i oryginalnych analiz. Pierwszym warunkiem uzyskania podmiotowości jest zdolność do autonomii myśli.