Co znamienne, pierwszym politykiem, który złożył publiczne oświadczenie z racji tego wyboru, był pełnomocnik CDU do spraw wypędzonych Jochen-Konrad Fromme.
Równie znamienna była informacja, że Kittel został wybrany głosami dziewięciu członków rady, ale przy trzech głosach wstrzymujących się – m.in. znaczącej polityk SPD Angeliki Schwall-Dueren. Nic dziwnego. Zbliżony do socjaldemokratów tygodnik „Die Zeit” nazwał Kittela „produktem młodo konserwatywnego rewizjonizmu historycznego”.
Manfred Kittel zdobył uznanie środowiska ziomkostw pracami na temat dekretów Benesza oraz pracą „Wypędzenie wypędzonych” z 2006 roku opisującą spychanie w latach 1961 – 1982 środowiska „wypędzonych” na margines życia publicznego w RFN. Opracowanie Kittela było rozliczeniem SPD i elit liberalnych zachodnich Niemiec z odwrócenia się plecami do „kultury pamięci niemieckiego wschodu”. Krytycy książki zarzucali autorowi, że pominął przyczyny rozejścia się nastrojów ziomkostw i elit – odmowy uznania granicy Odra – Nysa oraz tolerowanie rewanżystowskich, a nawet postnazistowskich poglądów w tym środowisku.
Kittel wywołał też kontrowersje dwa lata temu jako jeden z dwóch – obok Horsta Moellera – koordynatorów ze strony RFN w czesko-niemieckim projekcie badawczym. Chodziło o porównanie prawodawstwa dotyczącego niemieckich mniejszości po wojnie. Czescy koordynatorzy projektu, profesorowie nie kryli, że postawa niemieckich partnerów mocno ich rozczarowała. Kittel i Moeler kwestionowali wartość merytoryczną opracowań zamówionych przez stronę czeską, uznawali za oczywistą dyskusyjną tezę o przedwojennej genezie planów wysiedleń Niemców z Czech i Polski oraz bagatelizowali udział wielkich mocarstw w decyzji o deportacjach z 1945 roku. W wypowiedziach dla „Rz” Kittel deklaruje chęć dialogu z polską. Jak wyznał, specjalnie w tym celu uczy się języka polskiego.
Równie dużo wątpliwości, co osoba dyrektora „Widocznego znaku” budzi rada naukowa przyszłego muzeum. Jej skład ujawnił 6 lipca na swojej stronie internetowej wspomniany już Jochen Konrad Fromme. Lista nie została oficjalnie ogłoszona, ale podane na stronie nazwiska udało się „Rzeczpospolitej” potwierdzić w paru różnych źródłach.