Unikał szybkich zwrotów i ostrych wystąpień. Przynajmniej do 2005 roku. Kiedy władzę objął PiS z LPR i Samoobroną.
[srodtytul]Jastrząb 2005[/srodtytul]
Dla wielu znających go ludzi to było spore zaskoczenie. Uczestniczył regularnie w międzypartyjnych pyskówkach, ostro atakował PiS, nie wahał się używać mocnych słów i wchodzić w zwarcia. Wytoczył bój przeciwko Janowi Ołdakowskiemu, chcąc doprowadzić do rezygnacji przez niego z funkcji posła, dlatego że jest jednocześnie dyrektorem Muzeum Powstania Warszawskiego. – Niestety, Bronek zachowuje się często dość koniunkturalnie. Wtedy chciał się pewnie przypodobać Hannie Gronkiewicz-Waltz, która źle znosi Ołdakowskiego i całą ekipę muzealników – mówi poseł PiS.
W audycji radiowej był w stanie nagle stwierdzić, że Platforma Obywatelska nigdy nie chciała otwierania teczek IPN, mimo że przecież przed 2005 rokiem było to jedno ze sztandarowych haseł partii, do którego teraz zresztą wracają.
Co się stało? Skąd tak silna reakcja? Jan Dworak mówi, że jego przyjaciel czuł się bardzo osobiście dotknięty tym, co się działo za rządów PiS.
A jak to tłumaczy sam Komorowski? – To prawda, stałem się jastrzębiem. Trochę nawet tego dziś żałuję. Ale w przeciwieństwie do wielu moich kolegów nie akceptowałem tego, co wiązało się z wczesnym jeszcze projektem IV RP – potrzeby przemiany ustrojowej, większego dystansu do Unii Europejskiej, hasła „Nicea albo śmierć”, całej nowej retoryki. A kiedy PiS przejął władzę, zaczął kwestionować cały dorobek ostatnich 20 lat. Przeżyłem to bardzo osobiście. Oni kwestionowali dorobek, ciężką pracę i poświęcenie wielu ludzi, w tym moje. I do tego kwestionowali to ludzie, z których wielu wcześniej nic nie robiło – z LPR czy Samoobrony. Chciałem bronić moich kolegów z rządów Mazowieckiego, Bieleckiego, Suchockiej, Buzka. To było moje non possumus. Byłem w tej obronie bardzo osamotniony, pewnie dlatego też się radykalizowałem – uważa.
Tak bardzo samotny jednak w swej walce z PiS nie był. To była przyjęta strategia działania Platformy i ten sposób działania i takie wystąpienia nie były wówczas rzadkością. Bronisław Komorowski stał się jedną z pierwszych antypisowskich twarzy Platformy. Jego pozycja w partii stawała się coraz mocniejsza i choć nie był nigdy członkiem dworu Donalda Tuska ani nie miał swojej frakcji, nikogo specjalnie nie zdziwiło, kiedy po wygranych przez PO wyborach został marszałkiem Sejmu.
[srodtytul]Jest bezpieczny. Ale czy skuteczny?[/srodtytul]
Najbardziej powszechna opinia, jaką w Platformie można usłyszeć na jego temat, jest taka, jaką wypowiada Antoni Mężydło: – To człowiek o pięknej karcie opozycyjnej, wspaniałej rodzinie. Powoli wspinał się po drabinie kariery. Jego kandydatura gwarantuje spójność partii. A u nas teraz wszystkim zależy na spójności, bo przeżyliśmy już prawicowe kanapy. „W dobrych partiach to już byliśmy. Teraz chcemy być w skutecznej w rządzeniu” – tak się teraz u nas często mówi.
Sławomir Nitras: – Komorowski załapał się na dobry okres. Kiedy zaczynała się prawdziwa opozycja, był bardzo młody. Kiedy zaczęły się przemiany ustrojowe, miał już pewne doświadczenie, a ciągle jeszcze był w sile wieku. To solidna, spokojna kariera parlamentarna, bez złych politycznych przygód. Jego siłą jest to, że zawsze był w mainstreamie. To ułatwiało mu gładką karierę. Przeszedł z pozycji radykalnych do centrowych.
– Komorowski to umiarkowany, porządny państwowiec. Przywiązuje dużą wagę do tradycji. Jest stateczny i wyważony. Nie bardzo lubi ryzykować. Mam wrażenie, że kiedyś był bardziej energiczny – mówi Ireneusz Raś, członek władz Klubu PO.
Ale można usłyszeć też takie opinie w Platformie: – Mówi się o nim, że jest konserwatystą, ale ten konserwatyzm to tylko polor staroświeckości, z dworków szlacheckich opisywanych przez Gombrowicza. Niech mi pan pokaże jego jedną poważną decyzję w ostatnich czasach, która świadczyłaby o tym, że on naprawdę jest konserwatystą? Raczej widać było w ostatnim czasie, jak wykonywał wiele gestów w stronę lewicy, zwłaszcza kiedy prowadził obrady i posłów SLD traktował o wiele łagodniej niż tych z PiS.
Z tą opinią nie zgadza się Jan Dworak: – Tradycja, niepodległość, duma narodowa – sądzę, że te słowa były zawsze i są nadal dla niego ważne.
Kilka osób z PO życzliwych Komorowskiemu przyznaje, że od dawna niczym nie zaryzykował w polityce. Zachowuje się ostrożnie – mówią jedni i poczytują mu to za zaletę. – Jest asekurancki i w żadnej sprawie nie ma twardego zdania, wykonuje polecenia Tuska, choćby przetrzymując w zamrażarce konserwatywny projekt ustawy o in vitro przygotowany przez Jarosława Gowina – krytykują go inni.
– Stał się politykiem bez jaj, wypalił się – słyszę od jednego z polityków Platformy. Inny dodaje: – Bronek to taki zacny, dobroduszny nudziarz. Ale nauczył się sztuki przystosowania i cierpliwości. Wie, jak układać się z ludźmi, jak dbać o to, by mieć poparcie z wielu stron.
Czy Bronisław Komorowski zmienił poglądy, przeszedł ideową ewolucję?
– Ja nie zmieniam swoich poglądów, tylko najwyżej sposób działania – przekonuje.
W Platformie można spotkać osoby, które krytycznie wypowiadają się o Komorowskim. Ale trudno powiedzieć, by były jego wrogami. Nikt nie ma wątpliwości, że jego wybór na prezydenckiego kandydata będzie łatwy do zaakceptowania i nie spowoduje podziałów. Jest to wybór bezpieczny. Pytanie, które sobie zadają w Platformie, jest jedno – czy tak coraz mniej wyrazisty polityk w tak trudnej kampanii może być skuteczny.