[b]A potem?[/b]
Potem sowieckie armie poszłyby na Rzeszę. Berlin zostałby zdobyty bardzo szybko, ale niemiecka stolica byłaby tylko etapem, a nie celem. Po upadku Niemiec kontynent europejski byłby bowiem bezbronny. Europa stałaby otworem. Nie byłoby na jej terytorium – tak jak w 1945 roku, gdy Sowieci rzeczywiście stanęli nad Łabą – Anglików i Amerykanów, z którymi trzeba by się było zmierzyć. Kto miałby więc powstrzymać Stalina przed pójściem dalej i zaniesieniem „płomienia rewolucji” innym narodom Europy? Armia Mussoliniego? Armia państwa Vichy? A może Hiszpania Franco? Wolne żarty. W ciągu kilku miesięcy cała Europa od Warszawy po Lizbonę znalazłaby się w łapach Stalina.
[b]A Wielka Brytania?[/b]
W 1940 roku, podczas bitwy o Anglię, Hitlerowi nie udało się jej podbić. Czy Stalinowi udałoby się to zrobić w 1941 roku? Trudno powiedzieć. Myślę, że raczej wziąłby Brytyjczyków na przetrzymanie, sam się wzmocnił i prędzej czy później złamałby opór Churchilla. Londyn długo by się nie mógł utrzymać. Przypominam, że Stalin miałby po swojej stronie całe Niemcy z ich gigantycznym potencjałem. To byłaby potworna, straszna siła. Sowieckie Niemcy! Wyobraża pan to sobie?
[b]Tak – NRD.[/b]
Dokładnie. Tylko że w tej sytuacji do Stalina należałby cały kraj, a nie tylko jego wschodni kawałek. Całe gestapo stałoby się wydziałem NKWD, tak jak to miało miejsce ze Stasi. Już Goebbels powiedział, że z socjaldemokraty nie da się zrobić dobrego narodowego socjalisty, ale z komunisty jak najbardziej. Myślę, że ta zasada działała także w drugą stronę. To były dwa bliźniacze systemy, ci ludzie mieli podobną mentalność.
[b]Być może namiestnikiem sowieckich Niemiec, szefem tamtejszego politbiura zostałby Hitler.[/b]
(śmiech) Może byłoby i tak. Przypominam, że gdy się skończyła II wojna, Sowieci mieli dziesięć frontów, a tych dziesięć frontów miało dziesięciu dowódców. Dwóch z nich podczas wojny domowej walczyło z czerwonymi w szeregach białych. Marszałek Leonid Goworow i generał Iwan Bagramian. A pamięta pan złowrogiego prokuratora Wyszyńskiego z procesów pokazowych wielkiej czystki? Przecież ten człowiek za czasu rządu Kiereńskiego wydał rozkaz aresztowania Lenina! Stalin często używał swoich byłych wrogów, bo miał na nich haki. Najmniejsza niesubordynacja i kula w łeb za stare grzechy. Może więc i Hitler, oczywiście po złożeniu samokrytyki, okazałby się dobrym bolszewikiem (śmiech).
[b]Wróćmy do naszych alternatywnych rozważań. Pada Europa, pada Wielka Brytania. A co ze Stanami Zjednoczonymi?[/b]
Ameryka ma naturalne zapory w postaci oceanów, potężną flotyllę i nie mniej potężne strategiczne lotnictwo. Wątpię więc, żeby Stalin po opanowaniu Europy zdobył się na tak szalony czyn i próbował ją z marszu podbić. Akurat w tym punkcie historia potoczyłaby się zapewne tak samo. Czyli między Sowietami a Amerykanami zapanowałaby zimna wojna. Z tą różnicą, że pod okupacją komunistów znajdowałaby się cała Europa, a nie pół. Czyli sprawdziłoby się mniej więcej to, co opisał George Orwell w „Roku 1984”. To, co w tej sytuacji robiliby Sowieci, to wspieranie lewicowych polityków i rozmaitych sił wywrotowych wewnątrz USA. Na pewno próbowaliby rozłożyć Amerykę od środka, wywołać rozruchy, być może nawet rewolucję, której naturalnie przyszliby z pomocą.
[b]Czyli można powiedzieć, że to Adolf Hitler uratował Europę.[/b]
Wiem, że brzmi to okropnie i zaraz na człowieka posypią się oskarżenia o neonazizm, gloryfikację Trzeciej Rzeszy i tym podobne bzdury. Ale, niestety, taka jest prawda. Hitler uratował Europę. Co nie zmienia faktu, że był to wyjątkowo parszywy typ, straszliwy zbrodniarz. Ale to, że Hitler był kanibalem, nie oznacza od razu, że Stalin był wegetarianinem. Tak to już jest, że jeżeli jeden bandyta zabija drugiego bandytę lub przynajmniej poważnie go rani, ograniczając jego możliwości działania, to społeczeństwo powinno się tylko cieszyć. Najgorszym scenariuszem dla świata byłoby zwycięstwo Związku Sowieckiego w II wojnie światowej. Całe szczęście, że tak się nie stało.
[b]Jednego tylko nie rozumiem. Dlaczego Związek Sowiecki, skoro miał takie zaborcze plany wobec Europy, nie spróbował ich zrealizować, gdy wylizał się z wojennych ran. Na przykład w latach 50. czy nawet 70.?[/b]
Dlatego, że wtedy było to już niewykonalne. Sowieci stracili najlepszy moment. W 1941 roku nie było bomby atomowej, która mogłaby ich powstrzymać. Nie było NATO. Wprost przeciwnie – narody Europy były zajęte wzajemnym wyrzynaniem się. Na Starym Kontynencie nie było amerykańskich wojsk. Czyż można sobie wyobrazić lepsze warunki do podboju? Po II wojnie światowej ta koniunktura się po prostu skończyła. Gdyby Moskwa zdecydowała się na atak, musiałaby się zmierzyć z całym, zjednoczonym przeciwko niej, światem Zachodu. To, co pozostało Sowietom, to powolne gnicie i rozkład, który ostatecznie zakończył się w 1991 roku. Przed 22 czerwca 1941 roku Sowieci mogli marzyć o podboju świata, po tej dacie mogli już tylko rewolucjonizować światowe peryferia. Angolę, Chile czy Indonezję. Sen o potędze został złamany. Związek Sowiecki pozostał krokodylem, ale Niemcy wyrwali mu zębiska. A krokodyl bez zębów prędzej czy później musi zdechnąć.
[b]Skoro II wojna światowa była dla Związku Sowieckiego porażką, to dlaczego postsowiecki reżim Putina tak się tym wydarzeniem szczyci?[/b]
Bo nie ma nic innego. Zna pan trochę Rosję? Ten kraj z każdym rokiem się degraduje, rozkłada. Moralnie, ekonomicznie, demograficznie. Przemysł wojskowy się załamał, przemysł lotniczy się załamał, przemysł samochodowy się załamał. Ludzie wymierają, a co bardziej rzutcy i przedsiębiorczy wyjeżdżają za granicę. Wszystko kontrolują: mafia, byłe służby specjalne i oligarchowie. Odpowiadając na państwa pytanie: Rosja nie ma przed sobą jasnej przeszłości, musi więc zwracać się do jasnej przeszłości. Jej też nie ma, ale przeszłością łatwiej manipulować.
[b]Władimir Bukowski powiedział mi, że Rosja może się rozpaść.[/b]
Myślę, że może mieć rację. Ćwierć wieku temu na wschodzie Europy istniał potężny blok. Związek Sowiecki, a wokół niego PRL, NRD, Węgry, Czechosłowacja i tak dalej. W 1989 roku wszystko to zaczęło się walić, rozpadać. Nagle Związek Sowiecki został sam, wszystkie podległe mu państwa odzyskały wolność. Sowieccy przywódcy mieli wówczas poważny powód, żeby usiąść przy dużym stole, przygotować sobie dobre jedzenie, dobre picie i spróbować na poważnie się zastanowić, co w takiej sytuacji zrobić. Towarzysze, co jest z nami nie tak?
[b]Tego nie zrobiono?[/b]
Oczywiście, że nie. Wszystko szło drogą bezwładu. Minęły dwa lata i w 1991 roku rozsypał się sam Związek Sowiecki. Procesy dezintegracyjne nie zostały w żaden sposób zatrzymane. Jeżeli rozpadło się już imperium zewnętrzne, jeżeli rozpadł się już Związek Sowiecki, to teraz przyszła pora na Rosję.
[b]Jak taki rozpad może wyglądać?[/b]
Być może Petersburg i okolice oddzielą się od Moskwy, być może podzieli się jej europejska część. Ale wszystko zapewne zacznie się na Wschodzie, na Syberii, która znajduje się w orbicie wpływów chińskich. Z jednej strony mamy nierentownego molocha, który ma połowę surowców naturalnych świata i mimo to jego obywatele żyją w nędzy. Jest przeżarty przez korupcję i zdemoralizowany. Z drugiej – zdyscyplinowane, prężne i dynamiczne wschodzące imperium. To porównanie Rosji nie wróży dobrze.
[b]Czyli to na Wschodzie czyha na Rosję największe niebezpieczeństwo?[/b]
Jak pan zapewne wie, brałem udział w sowieckiej inwazji na Czechosłowację w 1968 roku. Usłyszałem tam wówczas taką anegdotę. Pewien Czech złapał złotą rybkę, która za uwolnienie obiecała spełnić jego trzy życzenia. „Chciałbym, żeby Czechosłowacja była okupowana przez jeden dzień przez Chiny” – powiedział Czech. Załatwione. Chińczycy przyszli i poszli. Drugie życzenie: „Chciałbym, żeby Czechosłowacja była okupowana przez jeden dzień przez Chiny”. Załatwione. Chińczycy przyszli i poszli. Trzecie życzenie: „Chciałbym, żeby Czechosłowacja była okupowana przez jeden dzień przez Chiny”. Załatwione. Chińczycy przyszli i poszli. Rybka już ma odpłynąć, ale mówi jeszcze Czechowi na odchodnym: „Ty głuptasie, nie lepiej było poprosić, żeby Chińczycy okupowali Czechosłowację przez trzy dni? Miałbyś jeszcze dwa życzenia”. Czech się uśmiechnął i odparł: „Przecież żeby trzy razy okupować Czechosłowację, Chińczycy musieli sześć razy przejść przez Związek Sowiecki”.
[ramka][b]Wiktor Suworow [/b]
Naprawdę nazywa się Władimir Rezun i jest byłym agentem sowieckiego wywiadu wojskowego GRU. W 1978 roku uciekł do Wielkiej Brytanii, gdzie mieszka do dziś. Do Rosji nie może wrócić, bo wydany na niego wyrok śmierci – pomimo upadku Związku Sowieckiego — nie został uchylony. Suworow jest autorem wielu niezwykle popularnych książek o sowieckich służbach specjalnych i wojnie między Hitlerem, a Stalinem (m.in. „Akwarium”, „Żołnierze wolności”, „Lodołamacz” czy „Dzień »M«”). Nakładem wydawnictwa Rebis właśnie ukazała się jego najnowsza praca „Klęska”. Jak zwykle tezy Suworowa doprowadziły do wściekłości nadwornych historyków Kremla, którzy o „Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej” do dziś piszą w duchu sowieckiej propagandy. [/ramka]