Że będą ohydne z góry wiadomo – pomniki w naszym kraju są przeważnie pretensjonalne, kiczowate i brzydkie. Naprawdę ładne można policzyć na palcach jednej ręki.
Bo nawet kiedy są estetyczne, to zwykle nie pasują do miejsca, które zajmują. Skądinąd całkiem dobry pomnik Kościuszki na Wawelu jest o wiele za wielki, nie można go obejrzeć z właściwej perspektywy i kłóci się z pięknym zespołem budynków, przed którymi stoi. O walorach pomnika kawalerii w Warszawie trudno coś powiedzieć, ponieważ jest wystawiony na tak wysokim drągu, że chyba tylko ze śmigłowca można by się mu przypatrzyć.
Od bardzo dawna się zastanawiam nad tym naszym narodowym antytalentem do pomników. Czy jest uwarunkowany genetycznie? Może się bierze z naszej historii? Wszak mało powstało pomników przed rozbiorami (w przeciwieństwie do innych krajów, u nas królowie i magnaci bali się stawiać sobie czy swym przodkom okazałe posągi), a podczas rozbiorów względy polityczne stały na przeszkodzie. Ale żaden z tych argumentów całkowicie nie przekonuje.
Od czasów antyku pomniki spełniają w zasadzie dwie funkcje – upamiętnienie, pochwalenie kogoś lub czegoś oraz urządzenie pewnej przestrzeni. Dlatego też często pomniki przybierały formę na przykład fontanny. Były wymyślone tak, aby ludzie mogli z nich korzystać na różne sposoby – jako miejsca spotkań, odpoczynku itp. Choć ta tradycja zanikła w średniowieczu, należy zauważyć, że nawet kamienne krzyże stawiane na placach małych miast w Anglii czy Francji zwykle bywały otoczone schodkami, na których aż się prosi, by usiąść.
Powrót do wielu wartości przedchrześcijańskich, jaki nastąpił podczas renesansu, wznowił dawne tradycje, i od XVI wieku miasta Europy zaczęły się wypełniać pięknymi, wielofunkcyjnymi i przyciągającymi pomnikami. Jako najlepszy przykład można przytoczyć rzymską Fontana di Trevi czy zespół Piazza Navona. Rzecz nie dotyczyła tylko Europy, jeśli się weźmie pod uwagę Taj Mahal.
W XIX wieku coraz częściej stawiano pomniki w celu zagospodarowania przestrzeni miejskiej lub jako łączniki w układzie urbanistycznym – waszyngtoński Lincoln Memorial i paryski Łuk Triumfalny. Pomnik Moliera w Paryżu u zbiegu ulic jego imienia i Richelieu tworzy z tego rozdroża uroczą i intymną przestrzeń.