Profesor Michał Głowiński, który niedawno porównywał rocznicowy marsz smoleński do parad nazistów, teraz ogłasza: „straszny był atak tego człowieka, ale straszne jest także to, co mówi Jarosław Kaczyński”. A morderca z Łodzi? No cóż, w opinii Głowińskiego zareagował jedynie na język Kaczyńskiego. „Super Express” donosi, że aż 72 procent Polaków uważa, iż to Jarosław Kaczyński jest odpowiedzialny za łódzką tragedię.
Ponad pół roku temu po tragedii smoleńskiej Janusz Palikot zapadł się na parę tygodni pod ziemię. Ale teraz nie działa już nawet tamten mechanizm wstydu. To Palikot sam w swoim blogu atakuje i poucza innych: „Stało się to, przed czym przestrzegałem. Polityka jak wampir wyssała krew Bogu ducha winnej ofiary. Kilka tygodni temu mówiłem, że eskalacja politycznej dyskusji, podgrzewanie konfliktu, gra na emocjach i ciągłe nawoływanie do wojny polsko-polskiej w atmosferze nienawiści i podejrzliwości zakończy się źle. Ostrzegałem, że może pojawić się nowy Eligiusz Niewiadomski, który znajdzie swoją ofiarę. W głębi ducha bałem się, że ofiarą tą może być prezydent RP. Stało się inaczej”.
Stało się inaczej – i jakie z tego płyną wnioski? O tym, że zabito pracownika biura PiS, w blogu nie ma ani słowa. Po co? Czas przecież przejść do ofensywy. Palikot zapowiada skierowanie wniosku przeciwko Jarosławowi Kaczyńskiemu i być może innym politykom PiS o podżeganie do zabójstwa jego osoby.
Przy okazji tragedii łódzkiej powtarza się nienowy rytuał. Czujący się jak zaszczuwana ofiara Jarosław Kaczyński opowiada z sejmowej trybuny ostrym językiem o upokorzeniach, jakie musi znosić prawica. Ubarwia swoje przemówienia drastyczną relacją o tym, jak to antykrzyżowi chuligani gasili papierosy na skórze kobiet modlących się pod krzyżem z Krakowskiego Przedmieścia. Fakt znany z opowieści obrońców krzyża, ale nieznany szerzej opinii publicznej. Donald Tusk przemawia za to jak wzór pokoju i umiaru.
Rezultat – Kaczyński, który miał szanse zdobyć uwagę opinii publicznej, mówi rzeczy, jakie wielu Polaków uznaje za przesadę, a gotowość do wysłuchania przekazu lidera PiS pryska. Na dodatek media wyciągają dość nieuczciwie z wypowiedzi Zbigniewa Ziobry tezę, że zbrodnię łódzką przyrównał on do zbrodni przeciw ludzkości. I znów powstaje wrażenie dziwaczności.