Plus Minus poleca, 26-27 marca 2011

Marek Magierowski o stosunkach polsko-rosyjskich, Piotr Zaremba o polskiej scenie politycznej, Dariusz Rosiak o współczesnych wojnach, Piotr Zychowicz rozmawia z Josephem Weilerem, a Robert Mazurek z Tomaszem Jastrunem

Publikacja: 25.03.2011 18:00

Plus Minus poleca, 26-27 marca 2011

Foto: ROL

"Wyzbyliśmy się narzędzi nacisku na państwa, z którymi wciąż mamy do załatwienia kilka istotnych spraw. Im głębiej będziemy brnąć w polsko-rosyjskie pojednanie, tym trudniej będzie nam krytykować Kreml, kiedy nadejdzie taka potrzeba. Przyjmując bez wahania wszystkie niemieckie propozycje, osłabiamy, a nie wzmacniamy naszą pozycję w UE i w NATO. Polsko-niemiecki „sojusz wstrzemięźliwych” w sprawie Libii wzbudził zdziwienie w niektórych stolicach" - pisze Marek Magierowski w polemicznym szkicu Polityka dwóch fortepianów.

"Polska dyplomacja miota się od ściany do ściany: gdy premier Miller i prezydent Kwaśniewski zgadzali się na wszystkie żądania naszych sojuszników zza oceanu, byli za to besztani – często słusznie  – przez tych samych polityków, którzy dziś są gotowi bezwarunkowo poprzeć każdy postulat płynący z Berlina. Drugi przykład: o ile Micheil Saakaszwili był przez Lecha Kaczyńskiego przesadnie idealizowany, to obecny prezydent w jednym z pierwszym wywiadów, jakich udzielił (notabene, w „Rzeczpospolitej”), pozwolił sobie na nieuprzejmy, ironiczny komentarz wobec gruzińskiego przywódcy.

Sojusze się zmieniają, interesy pozostają te same. To prawda. Nie można jednak zmieniać sojuszy, przestawiając z dnia na dzień wajchę (pozwolę sobie użyć modnego ostatnio słowa) – tylko dlatego, że oczekuje tego mglista „opinia publiczna” czy jeszcze bardziej nieokreślona „Europa” i tylko po to, by mieć poczucie świętego spokoju".

? ? ?

"Nadzieja, że nurt oświeconej centroprawicy będzie jeszcze kiedykolwiek reprezentować Platforma Obywatelska, rozwiała się całkiem. A PJN jest już tylko sympatyczną próbą wskrzeszenia formuły partii „mieszczańskiej”, łagodzącej kanty, w duchu kanapowych formacji konserwatywnych z lat 90., chyba jednak skazaną na niepowodzenie. Co począć ma człowiek racjonalny, gdy wąsaci sarmaci w źle skrojonych garniturach pospołu z romantykami spod znaku profesora Krasnodębskiego i Jarosława Rymkiewicza stają się trzonem obozu z największymi szansami, aby stać się alternatywnym rozwiązaniem dla dziś rządzących? Już dziś widać wszelkie ich widoki na panowanie nad emocjami „prawicowego ludu”, cokolwiek to znaczy. Innego prawicowego ludu ani innych prawicowych emocji w najbliższych latach nie będzie. Co ma począć taki oświecony konserwatysta?" - pyta Piotr Zaremba w eseju Prawica z zamkniętymi oczami.

"Może na przykład wziąć ostatnie artykuły obu liderów i na ich kanwie budować prognozy.

Naturalnie i dwa kolejne teksty Donalda Tuska, i dwie odpowiedzi Jarosława Kaczyńskiego – w „Rzeczpospolitej” i „Gazecie Wyborczej” – to materiały propagandowe. Prasowy urobek premiera broni się gorzej, bo możemy go rozliczać z konkretów. Kaczyński ma komfort bycia recenzentem i skwapliwie z tego korzysta.

Ale można potraktować te teksty z dobrą wolą i badać na ich podstawie, czego obie partie chcą i czym się różnią".

? ? ?

"Grupa zachodnich przywódców żyjących przez lata w przekonaniu, że politykę można przykryć sprawnym piarem, a układ sił światowych interesów jest dany raz na zawsze (tzn. przez całą kadencję), nagle musi sprostać dramatycznemu kryzysowi, który od kilku miesięcy na naszych oczach zmienia świat.

Wydarzenia w Libii są najświeższą odsłoną tego kryzysu, ale zapewne nie ostatnią. Problem nie w tym, że Zachód błędnie formułuje swoje interesy w Afryce Północnej czy na Bliskim Wschodzie. Problem w tym, że arabska „wiosna ludów” nas przeraża i obezwładnia do tego stopnia, że tych interesów w ogóle nie jesteśmy w stanie sformułować.

Nikt nie lubi, gdy despota zabija ludzi i – wbrew cynikom – warto uznawać potrzebę motywacji humanitarnej w polityce. To nieprawda, że nie ma w historii udanych interwencji humanitarnych – brytyjska w Sierra Leone w 2000 roku to najbardziej znany dowód na to, że jednak można. To nieprawda, że suwerenność państwa jest ostateczną wartością, której nie wolno poświęcać w imię obrony życia ludzi. Gdyby świat naruszył suwerenność Rwandy w 1994 roku, to może nie zginęłoby prawie milion ludzi.

Jednak, jak wiemy z Iraku czy Afganistanu, piekło wybrukowane jest dobrymi chęciami. Jaki z tego wszystkiego wniosek? Interwencja w Libii będzie miała sens, pod warunkiem że wszyscy zainteresowani zrozumieją, o co w niej chodzi, i będą realizowali precyzyjnie określone cele". Na razie, twierdzi Dariusz Rosiak, można i trzeba głośno pytać: Ale po co ta wojna?

? ? ?

"Dlaczego zdecydował się pan »walczyć o krzyż« w Strasburgu?" - od tego pytania Piotr Zychowicz zaczyna wywiad Żyd, obrońca krzyża, którego bohaterem jest Joseph Weiler, prawnik, który reprezentował kilka krajów chrześcijańskich podczas postępowania apelacyjnego przed trybunałem w Strasburgu w sprawie "Soile Lautsi kontra Włochy" dotyczącej obecności krucyfiksu w szkolnych salach.

"Już dobrych parę lat temu, gdy napisałem książkę „Chrześcijańska Europa”, w której broniłem pomysłu umieszczenia w preambule europejskiej konstytucji odwołania do chrześcijańskich korzeni Starego Kontynentu, wiele osób się dziwiło. Jak mogłem to napisać jako praktykujący Żyd? Moja odpowiedź była prosta. Nie zrobiłem tego jako praktykujący Żyd, ale jako praktykujący konstytucjonalista. Podobnie było ze sprawą krzyża z Abano Terme.

Proszę mnie dobrze zrozumieć. Ja w Strasburgu nie walczyłem tylko o krzyż. Ja walczyłem o ratowanie wspaniałych, pluralistycznych tradycji systemów prawnych Europy. Kontynentu, na którym dokładnie taki sam szacunek okazuje się tak różnym konstytucyjnym decyzjom Francji i Wielkiej Brytanii, Włoch i Polski. Europa jest właśnie dlatego tak wyjątkowym miejscem na ziemi, bo zawiera cały wachlarz rozwiązań. Od wolności dla religii po wolność od religii. Ta unikalna kombinacja swobód sprawia, że obok siebie mogą istnieć kraje, w których są Kościoły państwowe, Kościoły związane z państwem rozmaitymi umowami, ale także państwa całkowicie laickie. I wszyscy, wyznawcy rozmaitych religii i ateiści, czują, że są w tych krajach u siebie. To model dla całego świata, z którego Europa powinna być dumna.

Pamięć jest niezbywalną częścią tożsamości i rzeczywiście, Żydom krzyż niestety nie kojarzy się najlepiej. Nikt w naszej społeczności nie zapomina o tym, co działo się przez wieki, ale coraz więcej z nas – między innymi ja – uważa, że nie powinniśmy pozwolić, by ta pamięć zdominowała nasze relacje z chrześcijanami. Nie możemy zawsze patrzeć do tyłu, bo tak jak żona Lota zamienimy się w słup soli. Pomiędzy religijnymi chrześcijanami i religijnymi Żydami, którzy sprawy wiary biorą poważnie, jest wiele spraw – szczególnie społecznych – na które zapatrują się dokładnie w ten samym sposób. Ludzie ci – ja nazywam ich homo religiosus – niezależnie od barw klubowych rzeczywiście powinni grać w jednej drużynie".

? ? ?

Następcy Kaliguli

- tak polityków, szczególnie jednej opcji, nazywa poeta i publicysta Tomasz Jastrun w ostrej rozmowie z Robertem Mazurkiem.

"

W felietonach zwalcza pan chamstwo i agresję w życiu publicznym.

Tomasz Jastrun:

Tak pan to czuje? Piszę o wszystkim, o śmietniku życia, jaki mnie otacza, bywają tam perły. Ale skala agresji w polskim życiu publicznym jest niebywała. Pokazuję je i w tym sensie zwalczam.

Można by powiedzieć: pokazuję przez przykład.

Co pan ma na myśli?

Ot, choćby to: „Nie spotkałem taksówkarza, który by nie kpił z PiS. Mówią na nich zwyczajowo „pisuary”. I dalej o „wychodku polskiej polityki”.

Nie nazywałem tak PiS.

Nie wprost, ale intencja była oczywista.

Miałem na myśli nasze myślenie o polityce. Tu zresztą wielkie zasługi ma Piłsudski, który uwielbiał porównywać polskie życie polityczne do wychodka.

Jastrun jak Piłsudski, rozumiem. Jak by pan w uproszczeniu opisał Jarosława Kaczyńskiego?

Od czasu słynnej katastrofy dominującą cechą osobowości prezesa PiS jest mącenie Polakom w głowach i wpędzanie ich w nierzeczywistość. Ona nie jest złem samym w sobie, ale w niej gnieździ się właśnie paranoja i nienawiść.

Osobowość Kaczyńskiego da się więc streścić dwoma słowami: „nienawiść i paranoja”?

Żadnego człowieka nie da się streścić dwoma słowami. Musiałbym to rozwinąć, wzbogacić o inne cechy, ale w gruncie rzeczy tak, do tego można to sprowadzić.

A jak określić człowieka, który co tydzień zajmuje się PiS i pisze o nich jako o „wychodku polskiej polityki”? To nie jest nienawiść?

A w głosach publicystów, którzy są panu bliscy, nie ma podobnych sformułowań? W pismach, które są panu bliskie, stale chlasta się odchodami po oczach.

Gdyby ktoś powiedział, że „Jastrun to wychodek polskiej publicystyki” nie byłoby to przesadnie eleganckie.

Walczyliśmy o to, by można było tak mówić. Nie mam żadnego problemu z byciem agresywnym wobec tych, którzy są wobec mnie agresywni, i w sprawach, które są dla mnie ważne. W czasach komunistycznych byłem agresywny wobec tego, co głupie i podłe, a teraz jestem taki wobec ludzi, którzy sami są agresywni wobec mojego świata wartości. Mam w sobie dużo skrajności: wiele złości i silnych uczuć, ale też lubię ludzi, zwłaszcza dzieci".

? ? ?

"John Porter wydał nową płytę „Back in Town”. Ostrą, bluesową, offową. To mocna odpowiedź na nasze plastikowe czasy" - pisze Jacek Cieślak w tekście Zarażony polskim romantyzmem.

"Pytam Johna, który w latach 70. zdecydował się na życie w Polsce, jak mu się dzisiaj u nas podoba.

– Widać, że jedną nogą Polacy tkwią w starym systemie – w komunie, a drugą postawili w nowym świecie, który, jak się okazało, wcale nie jest taki wspaniały. Nie łatwo w nim żyć. Smutne jest to, że kraj, który po 1989 r. miał tyle możliwości – przegapił swoją szansę. Cywilizacyjną szansę!

Wystarczy przekroczyć granicę, żeby zobaczyć, jak bardzo jesteśmy zacofani.

– Autostrady, sprawna kolej, hale koncertowe są w Czechach, na Węgrzech, w Chorwacji, Słowenii. Dlaczego tu ich nie ma? Kocham was, na swój sposób, za bojowość, ale wychodzi na to, że Polacy mają psychiczny feler. Za granicą pracujecie dobrze. Uczciwie. Ale wystarczy, że wracacie do kraju i zaczyna się katastrofa! Za granicą nie da się tego zrozumieć. Trzeba tutaj być. I to długo. Inaczej nie wychwyci się tego nietypowego polskiego wirusa. Tego jakiegoś paskudztwa ukrytego. Nie od razu widać tę chorobę. A przecież was toczy.

Kiedy pytam, czy tytuł nowej płyty jest zapowiedzią powrotu do solowej kariery, Porter rzuca z błyskiem w oku:

– Ty, uważaj: chcecie czy nie – ja tu jestem. Tytuł jest kowbojski – w klimacie Clinta Eatswooda. Wasz walijski macho nie załatwił jeszcze wszystkich ważnych spraw!".

Ponadto w Plusie Minusie

Przeskoczą każdy mur

- reportaż Jacka Przybylskiego z gorącej granicy między USA a Meksykiem w Kalifornii

Metropolie na krawędzi

- Aleksandra Stanisławska o wielkich miastach najbardziej zagrożonych katastrofami naturalnym

W skażonym świecie

- reportaż Iwony Trusewicz z elektrowni w Czernobylu ćwierć wieku po katastrofie

Gross z porcelany

- reportaż historyczny Agnieszki Rybak o wojennej pamięci dwóch krakowskich rodzin

Miasto paragrafu śmierci

- rozmowa z prof. Tomaszem Szarotą o codzienności okupowanej Warszawy

Przepraszam ONR

- felieton Rafała A. Ziemkiewicza z cyklu Tabula RAZ-a

Życie uczuciowe inżyniera dusz ludzkich

- Krzysztof Masłoń o nowowydanych listach Wasilija Grossmana

 

Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: AI. Czy Europa ma problem z konkurencyjnością?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Psy gończe”: Dużo gadania, mało emocji
Plus Minus
„Miasta marzeń”: Metropolia pełna kafelków
Plus Minus
„Kochany, najukochańszy”: Miłość nie potrzebuje odpowiedzi
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Plus Minus
„Masz się łasić. Mobbing w Polsce”: Mobbing narodowy